Ebi Smolarek: Ciężko trenuję, bo ojciec nie chciałby, żebym nic nie robił

Wszystko wskazuje na to, że w sobotni wieczór Ebi Smolarek rozegra swój pierwszy mecz od czasu śmierci ojca. - Cieszę się, że w ten sposób mogę przenieść moje myśli na inne rzeczy - przyznaje 31-letni zawodnik ADO Den Haag.

Ebi Smolarek na łamach Algemeen Dagblad wypowiedział się na temat swojego stanu psychicznego po śmierci ojca, Włodzimierza Smolarka. - Chwila, w której ta wiadomość do mnie dotarła, była okropna. Wciąż nie chcę zbyt dużo o tym mówić, ponieważ to bardzo bolesne. Wolę robić to w gronie rodzinnym niż przed całym światem - przyznaje były reprezentant Polski.

- Mój ojciec był piłkarzem i już od dziecka wiele się od niego nauczyłem. Trudno zaakceptować tę stratę. Czasem pytam samego siebie, dlaczego tak się stało. Myślę także o tym, co ojciec chciałby, abym robił. Na pewno nie chciałby, żebym rzucił ręcznik, usiadł z założonymi rękami i nic nie robił. Ciężko więc trenuję, żeby wywalczyć miejsce w składzie. Muszę tak trzymać, bo tylko dzięki wytężonej pracy będę grał. Tego chciałby ojciec - zdradza Smolarek.

Po śmierci ojca 31-latek otrzymał ogromne wsparcie od kibiców w Holandii. - Podczas mojego pobytu w Polsce śledziłem wszystko na ekranie komputera. Wiele komentarzy wywołało u mnie pozytywne uczucia. To wyjątkowe, że ojciec potrafił tak wiele osiągnąć, że kibice pamiętali o nim po tak długim czasie od zakończenia kariery - twierdzi Ebi, który w sobotę o 20.45 wystąpi w meczu Eredivisie z FC Twente.

Komentarze (0)