Ryszard Kuźma (trener Motoru Lublin): Nie był to taki mecz jak sobie wyobrażałem. Wydaje mi się, że od początku troszeczkę inaczej powinniśmy reagować na te wydarzenia. Za dużo tutaj było nerwowości, wynikiem czego padła ta pierwsza bramka. Pierwszy rzut rożny i od razu bramka. Na nasze szczęście przed przerwą udało nam się wyrównać. Wydawało się, że do przerwy mieliśmy także z dwie, trzy sytuacje, które mogliśmy wykorzystać. Wydawało nam się, że tą grę będziemy w końcu układać już pod siebie i że będziemy ją prowadzić, a nie biegać za piłką. Niestety z każdą minutą było coraz gorzej, ale o dziwo była sytuacja na 2:1. Popławski był sam na sam z bramkarzem i powinien to wykorzystać. Myślę, że może role by się odwróciły, ale niestety Marcinowi całkowicie ta sytuacja nie wyszła. Później wszyscy w moim zespole czekali na koniec meczu myśląc, że będzie remis. Niestety parę minut przed końcem tracimy bramkę. Nie jest łatwo to komentować, bo troszeczkę inaczej to sobie wyobrażaliśmy. Niestety sami się wprowadziliśmy w pewną sytuację i sami musimy z niej wyjść. Najlepszym rozwiązaniem jest tylko i wyłącznie spokój.
Artur Bożyk (Motor): Niewykorzystane sytuacje zemściły się po prostu. Brakowało ostatniego podania, a mogliśmy odnieść zwycięstwo. Stal zrealizowała swój plan i wykorzystała jedną z kontr. W środku pola dużo było walki, tam głównie rozegrał się ten mecz. Było bardzo dużo długich podań. My później też staraliśmy się w ten sposób grać. Mecz walki - tak to nazwę. Stal zrealizowała swoje założenia praktycznie w stu procentach. My kolejny raz nie zasłużyliśmy moim zdaniem na porażkę.
Przemysław Żmuda (Motor): Myślę, że to typowy mecz na remis. Na boisku panowała walka. Dużo mniej było ładnej gry. Ciężko bardzo przeboleć trzeci mecz przegrany. Musimy szukać punktów. To po prostu był mecz przegrany w końcówce.
Władysław Łach (trener Stali Stalowa Wola): Nie był to dla nas łatwy mecz, dlatego że to jest jednak drużyna Motoru. Drużyna, która w moim przekonaniu trochę pechowo przegrała dwa poprzednie mecze. Wiedziałem, że łatwo nam nie będzie. Na pewno optyczną przewagę w pierwszej połowie miała drużyna Motoru. Dużo graliśmy długimi piłkami. Nie stworzyliśmy sobie sytuacji, ale naszym atutem jest, było i oby tak było dalej, stałe fragmenty gry i z tego po prostu dobrodziejstwa skorzystaliśmy. Muszę powiedzieć że w pierwszej połowie po bardzo ładnej akcji strzał Wieprzęcia był przedniej klasy i to było jedno zagrożenie. Dokonałem zmian dlatego, że młody Jeżewski uskarżał się na ból dużego palca i musiał pojechać do szpitala na badanie kontrolne. Obawiałem się wprowadzić Karcza, bo chłopak w piłkę naprawdę potrafi grać, tylko on był w tej presji i nie liczyłem na to, że tak sobie będzie radził. Jego wejście ożywiło prawą stronę. Trafiliśmy w słupek, mieliśmy przewagę. Druga połowa była dla nas, ale piłkarze Motoru często w przodzie stwarzali też sporo zamieszania. Gra się naprawdę ciężko z zespołem, który ma trzech napastników. Trzeba naprawdę wyrachowanej drużyny, żeby się do tego systemu ustawić. Z biegiem czasu może siły motoryczne dały znać o sobie i byliśmy stroną przeważającą. Dysponujemy takim składem, jakim dysponujemy. Myślę, że trzeba pogratulować chłopakom za postawę, za zaangażowanie, za walkę do końca. Za to, że chcieli wygrać, choć pewnie remis nie byłby najgorszym w naszym przypadku rozwiązaniem. Zespół uwierzył w to, że można wygrać, dlatego grał do końca. Zaimponowała mi końcówka meczu. Abel Salami w takich sytuacjach jako doświadczony zawodnik zastawiał się, walczył o rzuty rożne. Trzeba uchylić czoła przed Abelem, bo naprawdę zagrał bardzo dobry mecz. Zresztą nie tylko on.
Jonasz Jeżewski (Stal): Zagraliśmy dobry mecz. Udało się wygrać, mimo że mecz był ciężki. Kibice obu drużyn nie darzą się zbytnią sympatią, co było widać w ich dopingu. Cieszymy się z trzech punktów. Mam niestety zbity palec, nie mogłem kopać piłki i dlatego zagrałem słabe zawody i tylko 45 minut.
Krystian Lebioda (Stal): Strzeliliśmy bramkę trochę może przypadkową, bo mógł być faul, może nie. Potem jak zwykle głupio tracimy gola, bo za krótko wybiliśmy piłkę. Z gry może nie za ciekawie to wyglądało, ale chyba najważniejsze jest zdrowie i to, że do końca wytrzymaliśmy i z tego trzeba być zadowolonym. Szczególnie dobiliśmy ich w końcówce. Kolejne trzy punkty dla nas. Z punktów i z bramek się na pewno cieszymy.