Na zgrupowanie przyjeżdżasz w wybornym nastroju. Arsenalowi w tym sezonie idzie różnie, ale w Londynie rządzi: wygraliście i z Chelsea, i z Tottenhamem.
Wojciech Szczęsny: Na pewno przyjeżdżam tutaj w innym nastroju niż na mecz z Niemcami, bo wówczas przegraliśmy z Manchesterem 2:8. Fajnie, że w tak ważnym momencie dla nas udało się w dobrym stylu wygrać starcie z Tottenhamem, od razu po spotkaniu humory w zespole bardzo się poprawiły.
W Polsce tematem numer jeden jest kwestia Artura Boruca, który zgłasza gotowość do pojednania się z trenerem Franciszkiem Smudą. Jak ty to widzisz?
- Ciężko mi się na ten temat obiektywnie wypowiadać. Zdaję sobie sprawę z tego, że Artur pod względem sportowym jest jak najbardziej golkiperem reprezentacyjnym, ale to nie ja podejmuję decyzje. Po to jest selekcjoner, aby on wybierał zawodników godnych gry w kadrze.
Błaszczykowski mówi, żeby powołać Boruca, w podobnym tonie wypowiadają się inni piłkarze. Czy nie jest to jakiś wyraz braku zaufania do ciebie?
- Nie, nie. Ja myślę, że wszyscy chcą dla reprezentacji jak najlepiej, aby mocny zawodnik był jej członkiem, to jest normalne. My wszyscy możemy mieć jednak swoje opinie, a liczy się tylko zdanie selekcjonera i to trzeba uszanować.
Nie przydałby ci się konkurent grający na co dzień w klubie?
- Ciężko mi powiedzieć. Ja jestem pewien, że zdrowa rywalizacja na pewno by mi nie zaszkodziła, a pewnie zmobilizowałaby do ciężkiej pracy, ale sytuacja jest jaka jest i ja się do tego przystosuję.
Do Euro pozostało sto dni, a w kadrze nie ma Arkadiusza Głowackiego, koncepcja z nim jako podstawowym środkowym obrońcą podobno w ogóle upadła. Czy jako bramkarz nie obawiasz się, że na te eksperymenty jest trochę za późno?
- Na pewno nie jest to fajne, że w każdym meczu gram z innymi stoperami, ale to nie jest kwestia jakiegoś wyboru, tylko kontuzji Arka. Wiadomo, że na tym etapie wolałbym zgrywać się z tą parą, która będzie grała na Euro, ale jesteśmy profesjonalistami i musimy brać sytuację taką, jaka jest.
Będąc w Londynie, śledziłeś zawirowania związane ze Stadionem Narodowym? Przesunięcia, zmiany terminów. Mieliście grać tu z Niemcami, a ostatecznie dopiero teraz będzie wam dane wystąpić na obiekcie, na którym odbędzie się mecz otwarcia mistrzostw Europy.
- Na pewno fajnie, że wreszcie tutaj zagramy. Ja jestem z Warszawy, nie mogłem doczekać się tego meczu i bardzo się cieszę. Sytuacja wyglądała troszkę komicznie, obawiałem się, że może być tak, że pierwszy mecz zagramy tam dopiero w trakcie turnieju, na szczęście tak się nie stanie.
Miałeś już okazję grać przeciwko Leo Messiemu, teraz sprawdzi cię Cristiano Ronaldo. Masz jakieś obawy?
- Głupio się przyznać, bo nigdy generalnie nie bałem się gry z żadnym zawodnikiem, ale nie ukrywam, że przed Ronaldo troszeczkę mi się nóżki trzęsą. Ciężko powiedzieć, czy to najlepszy zawodnik na świecie, czy zajmuje drugie miejsce, ale na pewno przeciwko niemu bramkarzom gra się niełatwo. To fajne przeżycie i chciałbym zakończyć mecz przeciwko niemu takim samym wynikiem, jak tamto starcie z Messim.
Niezłą szkołę życia przechodzisz w tym sezonie w Londynie. Gracz przeciwko najlepszym, trochę wpuszczasz, ale wszyscy mamy nadzieję, że to przyniesie na Euro dobry skutek.
- To na pewno jakieś doświadczenie, które zbieram, bo nawet z takich porażek, jak ta na San Siro, można czegoś się nauczyć. W tym sezonie wpadło już sporo bramek i mam nadzieję, że na Euro nie wpadnie żadna.
W ostatnim poważnym sprawdzianie gramy z Portugalią, tymczasem już w trakcie turnieju zmierzymy się z zespołami prezentującymi na boisku inny styl. To nie jest problem?
- Nie, ja myślę, że im lepszy przeciwnik w meczach towarzyskich, tym lepiej, bo od takich zawodników jak Ronaldo czy Nani możemy się tylko nauczyć dobrych rzeczy. To są najlepsi zawodnicy na swoich pozycjach na świecie i ja się cieszę, że w sparingach możemy mierzyć się z takimi rywalami, a w trakcie Euro wykorzystamy to doświadczenie.
Gdzie presja jest większa: w tak wielkim klubie jak Arsenal, czy w reprezentacji?
- Zdecydowanie w klubie. Umówmy się, że Arsenal w świecie piłkarskim znaczy troszeczkę więcej niż reprezentacja Polski. Oczekiwania są inne, ale dla mnie osobiście największy honor przynosi reprezentacja, nie ma drugiego takiego uczucia jak stanie na boisku i śpiewanie hymnu przed meczem. Więcej radości mam z gry w drużynie narodowej.
Obrońcy Arsenalu w tym sezonie prezentują się tak, że do Euro na pewno będziesz dobrze przygotowany.
- Gramy na takim poziomie przeciwko najlepszym zawodnikom na świecie i pojawia się jakaś tendencja, że w ważnych meczach pada bardzo dużo bramek. Nie wydaje mi się jednak, żeby było to spowodowane słabą grą obrońców, raczej świetną postawą zawodników ofensywnych.
Nie masz ostatnio zbyt wiele czasu na odpoczynek. Tottenham, Portugalia, za chwilę Liverpool.
- Tak, a potem jeszcze Milan i Newcastle, ale ja lubię występować jak najczęściej. Czuję się zdecydowanie lepiej w takim rytmie meczowym. Z jednej strony jest to męczące, zwłaszcza gdy jest przerwa na spotkania reprezentacji i trzeba przelecieć się kilka godzin w obie strony, ale takie jest życie piłkarza, podoba mi się to.