Losy ostrowieckiego klubu długo się ważyły. Wielu zawodników odeszło po zakończeniu sezonu, a część która chciała grać w tym klubie również musiała sobie poszukać nowych pracodawców. Sezon zaczął się od czterech porażek. Dwa mecze KSZO oddało walkowerem, gdyż działacze nie byli w stanie zebrać pieniędzy na organizację potyczki na własnym obiekcie. W końcu coś drgnęło, zespół zaczął wygrywać i obecnie jest ligowym średniakiem, który może pochwalić się sześcioma pojedynkami bez przegranej. Problemów jednak nie brakuje.
- Nie przegraliśmy szóstego meczu z rzędu. Mamy olbrzymie kłopoty kadrowe. Ledwo dyszmy właściwie. Sytuacja nie jest dobra. Zespołu nie było, pozbieraliśmy się, zaczęliśmy wygrywać, a potem zaczęła się sypać kadra. Jakoś się czołgamy. Nie chcę się natomiast wypowiadać o sytuacji w klubie - powiedział trener KSZO Zbigniew Stefaniak.
Niezbyt entuzjastycznie na dalszą przyszłość klubu patrzą sami zawodnicy. Wydaje się, że część z nich zimą może opuścić szeregi KSZO, chyba że sytuacja diametralnie się zmieni, na co się nie zanosi. - Sytuacja w klubie jest bez fajerwerków. Gramy tylko i wyłącznie dla siebie, a resztę to niech już sobie każdy dopowie. Nie będę się wypowiadał co do finansów, ale niech prezes i właściciele klubu pomyślą i odpowiedzą sobie na pytanie, po co my tu jesteśmy. Ten klub funkcjonuje dzięki nam, piłkarzom którzy chcieli tu grać. Nie wiem dla kogo KSZO istnieje, gdyż sytuacja delikatnie mówiąc jest żenująca. Nie wiem jaka będzie przyszłość zawodników. Jedni mają kontrakty do grudnia, inni do czerwca a inni jeszcze dłuższe. Wszystko się okaże po ostatnim meczu - powiedział obrońca KSZO Radosław Kardas.
W Stalowej Woli na meczu KSZO z miejscową Stalą obecny był prezes klubu z Ostrowca Tomasz Gogol. Po zakończonych zawodach stwierdził on, że nie widzi innej opcji jak gra drużyny w drugoligowych rozgrywkach w rundzie wiosennej. - Wszystko okaże się po zebraniu zarządu. Wtedy wszystko się wyjaśni, ale ja nie widzę tego inaczej jak gra KSZO na wiosnę w drugiej lidze - zakończył Gogol.