Piłkarze KSZO SSA Ostrowiec Św. od początku spotkania bardzo chcieli narzucić swój styl gry ekipie przyjezdnej. I początkowo wyglądało to całkiem przyzwoicie, a największe zagrożenie pod bramką rywali stwarzał szarżując prawym skrzydłem Tomasz Persona. Mimo to liczbę składnych akcji w pierwszej połowie można było policzyć na palcach jednej ręki. Wystarczy wspomnieć, że pierwszy celny strzał gospodarze oddali dopiero w 40. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował Michał Stachurski, jednak bramkostrzelny obrońca pomarańczowo-czarnych uderzył za lekko i trafił prosto w stojącego golkipera.
- W przerwie chciałem poprosić o zmianę, ponieważ źle się czułem, brało mnie na wymioty, jednak wspólnie ze sztabem szkoleniowym zdecydowaliśmy, że wybiegnę jeszcze na drugą odsłonę i na szczęście wszystko minęło. Później zdobyłem bramkę, co w małej mierze przyczyniło się do zainkasowania przez nas trzech punktów - powiedział skromnie Jakub Kapsa.
W drugiej odsłonie meczu na murawę wybiegł zupełnie inny zespół KSZO, gdyż już po dwóch minutach po dograniu przez Kapsę, piłkę z około 5 metrów do siatki skierował Stachurski, który w minionym sezonie był najlepszym strzelcem pomarańczowo - czarnych. W 63. minucie goście mogli doprowadzić do wyrównania. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w pole karne KSZO strzał głową oddał Gjentijan Haxhijaja, jednak wybronił go Rafał Misztal. Była to najlepsza okazja dla przyjezdnych do zdobycia bramki. Poważnie potraktowali takie ostrzeżenie ze strony Garbarni piłkarze ostrowieckiego zespołu i już po sześciu minutach podwyższyli stan meczu na 2:0. Składna akcja Daniela Dylewskiego i Jakuba Kapsy zakończona została pięknym uderzeniem tego ostatniego w okienko bramki Adriana Jękota. W 72. minucie mogło być już w zasadzie po meczu, gdyż podanie Klaudiusza Łatkowskiego wykorzystał Daniel Dylewski i napastnik KSZO z ostrego kąta zdobył bramkę, jednak sędzia boczny dopatrzył się pozycji spalonej i gol nie został uznany.
Dwie minuty później drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Bartłomiej Piszczek i musiał opuścić plac gry. Swoje okazje do kolejnych bramek mieli jeszcze w spotkaniu Daniel Dylewski i Mateusz Stąporski, jednak więcej nie udało się już podopiecznym trenera Zbigniewa Stefaniaka trafić do siatki rywala. Mimo to ostrowczanie wygrywając po raz pierwszy w obecnym sezonie przed własna publicznością udowodnili, że w drużynie jest potencjał i wcale nie jest powiedziane, że pomarańczowo - czarna ekipa w rozgrywkach będzie się broniła jedynie przed spadkiem.
- Od początku meczu zespół KSZO zdecydowanie dominował na boisku i wygrał zasłużenie. My zaprezentowaliśmy się słabo, chociaż w pierwszej połowie mogliśmy się pokusić o zdobycie bramki i wtedy mecz mógł się ułożyć inaczej. Przegraliśmy czwarte spotkanie z rzędu i to na pewno boli. Musimy się zastanowić co robić, bo tak dalej być nie może - powiedział trener Garbarni, Krzysztof Bukalski.
KSZO Ostrowiec - Garbarnia Kraków 2:0 (0:0)
1:0 - Stachurski 47’
2:0 - Kapsa 69’
Składy:
KSZO: Misztal - Łatkowski, Klepczarek, Kardas, Stachurski - Persona (90' Nogaj), Mąka, Kostrubała, Kapsa (80' Mikoda) - Dylewski, Stąporski (86' Stratmann).
Garbarnia: Jękot - Mateusz Siedlarz, Haxhijaj, Piszczek, Cygal - Fedoruk (69' Kozieł), Rado (56' Kalemba), Sepioł, Marcin Siedlarz, Chodźko (60' Stokłosa) - Praciak.
Żółte kartki: Kosturbała, Kardas, Stąporski (KSZO) - Piszczek, Marcin Siedlarz, Mateusz Siedlarz (Garbarnia).
Czerwona kartka: Piszczek (Garbarnia, 76 minuta, za dwie żółte).
Sedzia: Leszek Gawron (Mielec).
Widzów: 600.