Korona wróciła na fotel lidera - relacja z meczu Korona Kielce - Lechia Gdańsk

Korona Kielce pokonała Lechię Gdańsk 1:0 i wróciła na fotel lidera, spychając Lecha Poznań na drugą pozycję. Jedyną bramkę w sobotnim pojedynku zdobył w dziewiątej minucie Jacek Kiełb. Dla kielczan było to czwarte zwycięstwo w sezonie.

Korona podtrzymała dobra pasę, wzbogaciła dorobek ligowy o kolejne trzy punkty i ponownie objęła prowadzenie w tabeli.

Mimo osłabienia brakiem kontuzjowanego Grzegorza Lecha oraz pauzujących za kartki Kamila Kuzery i Tadasa Kijanskasa kielczanie szybko przejęli inicjatywę, stworzyli kilka groźnych sytuacji pod bramka gości i objęli prowadzenie po zespołowej akcji i strzale Jacka Kiełba.

Tuż przed przerwą Tomasz Lisowski, będąc sam na sam z bramkarzem gdańszczan Sebastianem Małkowskim, nie wykorzystał okazji do podwyższenia rezultatu.

Goście w pierwszej połowie grali kombinacyjnie, ale ich akcje nie stwarzały zagrożenia dla gospodarzy. Strzelali Levon Airapetian oraz Łukasz Surma, ale skutecznie bronił Zbigniew Małkowski z Korony.

Po okresie nudnej gry, licznych niecelnych podań piłkarzy obu zespołów, gorąco zrobiło się w 42. min. Doszło do sporu zawodników i przepychanek, włączyli się do tego zamieszania masażyści i trenerzy. Sędzia wreszcie ostudził emocje pokazując żółte karki - po dwie dla piłkarzy każdego zespołu.

Gospodarze w drugiej połowie mieli kilka okazji do zdobycia kolejnej bramki, jednak grali zbyt indywidualnie, często tracili piłkę w polu karnym Lechii i byli nieskuteczni. Świetną okazją zaprzepaścił Tomasz Lisowski - piłkę po jego główce z trudem wybił bramkarz Lechii. Łukasz Cichos będąc sam na sam z Sebastianem Małkowskim, mimo kilku prób dobitek, nie trafił do siatki.

Piłkarze gdańscy sporadycznie zapuszczali się pod bramkę kielczan, nie mieli jednak pomysłu na przejście dość skutecznie grających obrońców Korony. W drugiej połowie ani razu nie zagrozili bramce gospodarzy. Kończyli mecz w dziesiątkę, po czerwonej kartce Vytautasa Andriuskeviciusa.

Po meczu powiedzieli:

Trener Lechii Tomasz Kafarski: Kielczanie grają szybko, wykazują ogromna wolę walki, mają dobrą organizacje na boisku. W drugiej połowie z minuty na minutę z naszą grą było coraz gorzej, a chaos tylko ułatwiał poczynania piłkarzy Korony.

Trener Korony Leszek Ojrzyński: Cieszy zwycięstwo, walka chłopców do ostatniej minuty. Nie wszystko jeszcze nam wychodzi, ale przy dalszej tak solidnej pracy, piłkarze są w stanie eliminować błędy i potknięcia. Dzisiejszy sukces dedykuję zmarłemu ojcu.

Korona Kielce - Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)

1:0 - Kiełb 9'

Składy:

Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Malarczyk, Hernani, Stano, Lisowski, Jovanović, Kiełb, Vuković, Sobolewski, Korzym (78' Cichos), Zieliński (64' Lenartowski, 87' Kiercz).

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Vućko, Janicki, Andriuskevicius, Machaj, Surma, Airapetian (67' Łuczak), Lukjanovs (78' Pietrowski), Wiśniewski (90' Dawidowski), Tadić.

Żółte kartki: Korzym, Lisowski (Korona) oraz Surma, Airapetian, Wiśniewski (Lechia).

Czerwona kartka: Andriuskevicius /84' - za faul/ (Lechia).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 9180.

Oceny drużyn:

Korona Kielce: 4,0 - Zwycięstwo i pozycja lidera utrzymana - czego chcieć więcej? Mecz z Lechią Gdańsk może nie był porywający, lecz toczył się głownie pod dyktando Korony, która mogła wygrać wyżej niż 1:0.

Lechia Gdańsk: 2,0 - Po grze drużyny z Gdańska oczekiwano więcej. To Korona zdominowała grę, w Lechii nie było widać polotu i fantazji.

Źródło artykułu: