Artur Długosz: Za wami pierwszy trening na zgrupowaniu kadry. Jakie nastroje panują wśród kadrowiczów?
Jakub Wawrzyniak: - Przyjechałem wczoraj (w niedzielę - dop.red) w nocy i z chłopakami się nie widziałem. Tak naprawdę spotkaliśmy się na śniadaniu. Cel jest prosty - wygrać w środę i wszystko temu podporządkować.
Wygrana poprawiłaby też nastroje wokół kadry. To już ten okres, gdzie chyba trzeba walczyć o te zwycięstwa, a nie już tylko szlifować grę, prawda?
- Wydaje mi się, że tymi dwoma ostatnimi meczami z Francją i Argentyną troszeczkę tą atmosferę wokół reprezentacji ociepliliśmy. Tylko zwycięstwa mogą spowodować, żeby wokół tej drużyny była miła otoczka, a za to my odpowiadamy.
Ostatni mecz był udany w wykonaniu kadry. Teraz rywal łatwiejszy - tak się przynajmniej wydaje. Można liczyć na to, że gra będzie podobna, a wynik lepszy niż z Francją?
- Zdecydowanie tak. Zakładamy wszyscy, że ten środowy mecz zakończy się po naszej myśli. Tak, jak jednak powiedziałem, wszystko zależy od nas. Musimy być dobrze zorganizowaną drużyną na boisku, jeden drugiemu musi pomagać. Wydaje mi się, że umiejętności będą po naszej stronie.
Na porannym treningu zabrakło Eugena Polanskiego. Szykujecie mu jakieś specjalne powitanie z racji tego, że będzie nowicjuszem w tej kadrze?
- Myślę, że nie. Przywitamy go tak samo, jak każdego nowicjusza. Myślę, że on nie jest jakimś mało doświadczonym piłkarzem, który wymaga jakiegoś szczególnego traktowania.
Jakie jest pana zdanie na temat powołania tego zawodnika do naszej kadry? Wcześniej deklarował on, że z polską reprezentacją nie jest mu po drodze.
- Moim zdaniem jest grać na boisku. Dawać z siebie tej drużynie jak najwięcej, a to co on powiedział, to są ludzie którzy decydują o takich sprawach w związku. Jest trener, nie mnie to oceniać.
Liczy pan na grę w podstawowym składzie w środowym spotkaniu? Ostatnio w Legii Warszawa prezentuje pan bardzo dobrą, równą, wysoką formę. W naszej kadrze kilku obrońców jest, ale na defensywę ciągle się narzeka.
- Jest tu nas dwudziestu. Wydaje mi się, że każdy liczy na to, aby wystąpić w podstawowym składzie. Zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję, że jednym z jedenastu w środę wieczorem będę ja.
Pański klub, Legia Warszawa ma bardzo dobry początek sezonu. Koszmary z poprzedniego sezonu udało się odpędzić?
- Tak, dużo pracowaliśmy na tym, aby - nie lubię tego określenia - wyciągać wnioski, natomiast dobrze spożytkować doświadczenia z tego poprzedniego sezonu. Wydaje mi się, że początek jest praktycznie o 180 stopni odwrócony od tego, co było rok temu. Miejmy nadzieję, że ta nasza dobra postawa na boisku, dobra atmosfera w szatni będzie trwała jak najdłużej.
Jakie w Warszawie były nastroje po wylosowaniu Spartaka Moskwa?
- Mogliśmy trafić dużo gorzej. Ja jestem zadowolony z tego losowania. Cel nadrzędny to awans, a z jakim przeciwnikiem to jest sprawa drugorzędna.
Zapowiada się na to, że w Lubinie w środę na meczu reprezentacji ma nie być zorganizowanego dopingu. Jak się pan do tego odnosi?
- A dlaczego go nie będzie?
Kibice mają protestować przeciwko zamykaniu stadionów oraz ich traktowaniu. Zanosi się na taką atmosferę jak w Warszawie w meczu z Argentyną.
- Szkoda, dla nas to jest coś strasznego, że coś takiego będzie miało miejsce. Wydaje mi się, że to nie czas i miejsce, aby okazywać swoje niezadowolenie, a z drugiej strony jest to mecz, gdzie również i na to przede wszystkim się zwróci uwagę. Nie mam zdania na ten temat. Mam nadzieję, że jednak dojdą do porozumienia i rozsądek weźmie górę, i ten doping będzie.
*Rozmowa została po porannym poniedziałkowym treningu