Do Warszawy przyjechała słynna reprezentacja Argentyny, która jednak nie miała w swoich szeregach takich piłkarzy jak Lionel Messi czy Carlos Tevez. Sergio Batista zabrał do stolicy Polski zupełnie rezerwowy skład i niektórzy z tych piłkarzy mogą już nigdy nie zagrać w kadrze narodowej - jak choćby Alejandro Cabral z Legii Warszawa.
Franciszek Smuda wystawił najmocniejszy skład, którym dysponował. Tradycyjnie jedynym napastnikiem był Robert Lewandowski. Wspomagać mieli go Adrian Mierzejewski, Kamil Grosicki i Jakub Błaszczykowski.
Na Łazienkowskiej pojawiło się około 15 tysięcy widzów. Upalny dzień, słabe wyniki biało-czerwonych i dość wczesna godzina nie zachęciły wielu kibiców do kupna biletu na ten pojedynek.
Pierwsza połowa nie była prowadzona w szybkim tempie. Pierwszy celny strzał oddano w 15. minucie, gdy Adrian Mierzejewski sprawdził czujność Adriana Gabbarinia z rzutu wolnego. Golkiper gości bez problemu poradził sobie z tym uderzeniem. Argentyna odpowiedziała sześć minut później. Jedną z niewielu szybkich akcji w pierwszej połowie zakończył groźnym uderzeniem Marco Ruben, napastnik Villarreal. Kapitalnie w tej sytuacji zachował się Wojciech Szczęsny blokując dostęp do własnej bramki.
Goście mieli jeszcze jedną okazję do tego by zdobyć bramkę. Po strzale Cristiana Ansaldiego biało-czerwoni wybili futbolówkę z linii bramkowej. Wcześniej gola zdobyli podopieczni Franciszka Smudy. Duży udział miał przy nim Federico Fazzio, fatalnie kiksując tuż przed własnym polem karnym. W efekcie tego błędu Mierzejewski znalazł się w sytuacji sam na sam z Gabbarinim i strzałem w długi róg pokonał go. Dla Mierzejewskiego był to pierwszy gol w reprezentacji.
W pierwszej części spotkania sporo strzelał Kamil Grosicki. W najlepszej sytuacji spudłował po dośrodkowaniu Łukasza Piszczka. Nie wykorzystał również podania Błaszczykowskiego, bo zbyt długo składał się do strzału.
Zaledwie 60 sekund potrzebowali Argentyńczycy, aby po zmianie stron doprowadzić do wyrównania. Najpierw pomylił się Tomasz Jodłowiec, źle wybijając piłkę, a później walkę z Rubenem przegrał Grosicki. Zawodnik gości mocnym, płaskim strzałem pokonał Szczęsnego, chociaż golkiper Arsenalu Londyn miał futbolówkę na dłoni.
Smuda postanowił 10 minut później dokonać zmianę. Zszedł Grosicki a zastąpił go Paweł Brożek. Nos selekcjonera nie zawiódł, bowiem 23 minuty przed końcem były snajper Wisły Kraków wyprowadził naszą reprezentację na prowadzenie. Lewandowski zgrał futbolówkę do Błaszczykowskiego, który kapitalnie odegrał ją do Brożka. Ten w sytuacji sam na sam z Gabbarinim podbił ją nad nim i chwilę później utonął w objęciach kolegów. Polska znów prowadziła.
Jednak trzeba wspomnieć, że wyśmienitą okazję zmarnował Adrian Mierzejewski tuż przed strzeleniem gola przez Brożka. Znalazł się oko w oko z bramkarzem przeciwnika, ale jego łatwy strzał sparował Gabbarini. W końcówce biało-czerwoni chcieli postawić kropkę nad "i" szybkimi kontratakami. Nie udało się jednak ponownie skierować futbolówki do siatki Argentyny.
Polska pokonała rywali z Ameryki Południowej 2:1 i chociaż do Warszawy przejechały głębokie rezerwy, to z wyniku można być zadowolonym.
Polska - Argentyna 2:1 (1:0)
1:0 - Adrian Mierzejewski 26'
1:1 - Ruben 46'
2:1 - Brożek 67'
Składy:
Polska: Szczęsny - Piszczek, Jodłowiec, Wojtkowiak, Wawrzyniak Dudka, Murawski (76' Matuszczyk), Błaszczykowski, Adrian Mierzejewski (81' Kucharczyk), Grosicki (56' Brożek), Lewandowski (90' Klich).
Argentyna: Gabbarini - Zabaleta (46' Insua), Musacchio, Fazio (46' Belluschi), Ansaldi, Bertolo (46' Botinelli), Bolatti, Cabral (68' Formica), Piatti (77' Gaitan), Ruben, Cristaldo.
Żółte kartki: Murawski, Lewandowski, Wawrzyniak (Polska) oraz Belluschi (Argentyna).
Sędzia: Manuel Grafe (Niemcy).
Widzów: 15000.
CZYTAJ TAKŻE:
Tomaszewski dla SportoweFakty.pl: Polska - Argentyna? Nie oglądałem, bo go bojkotowałem <-
Polska - Argentyna: oceny SportoweFakty.pl <-