Sebastian Kordek: Jakie wrażenia po meczu, który Pan zobaczył w wykonaniu Piasta?
Kamil Glik: Na pewno druga połowa o wiele lepsza pod względem piłkarskim. Szkoda niektórych sytuacji, jak tej, po której Mariusz Zganiacz trafił w słupek, czy po strzale Pawła Gamli, piłkę z linii bramkowej wybił obrońca. Trochę szkoda, ale powiem szczerze, że drużyna troszkę się zmieniła od czasu, kiedy ja w niej grałem. Także ciężko jest też oceniać, nie wiem jak to wszystko wygląda na co dzień w klubie, ale na pewno od mojego pobytu, gra się troszkę zmieniła.
Czy spotkał się Pan z taką sytuacją, że jesienią zespół gromadzi dużo punktów, gra bardzo dobrze, a wiosną wygrywa jeden mecz?
- Osobiście się z taką sytuacją nie spotkałem. Jednak takich przykładów na całym świecie jest dużo. Ale, rzeczywiście, ta pierwsza runda w wykonaniu Piasta była bardzo dobra. Oglądałem kilka spotkań w telewizji i drużyna naprawdę grała bardzo dobrze. Byłem przekonany o tym, że w zasadzie razem z ŁKS-em, bez problemu, powinien być ten awans. Plany się jednak troszkę pokrzyżowały i trzeba poczekać do następnego sezonu.
Zostawiając już ten mecz. Od kilku dni wiadomo, że będzie Pan trenował z Piastem Gliwice. Dlaczego akurat wybrał Pan treningi ze swoją byłą drużyną?
- Ta propozycja wyszła tak naprawdę ode mnie. Wiedziałem, że dostałem powołanie i chcę być cały czas w cyklu treningowym. Zadzwoniłem do prezesa Drabickiego, do pana Janusza Bodziocha i dostałem w zasadzie też pozwolenie z klubu na treningi z zespołem, więc na taki ruch się zdecydowałem.
Przeniósł się Pan z Ekstraklasy do Serie A. Duża przepaść?
- Na pewno różnica jest. Po tym pół roku, gdzie w Palermo grałem tylko w Lidze Europejskiej, chciałem występować jak najwięcej w rozgrywkach ligowych. Dlatego zdecydowałem się na Bari.
Jaka jest różnica w treningach?
- Na pewno bardzo duży nacisk kładzie się na taktykę, ponieważ to włoska szkoła. Dlatego myślę, że dla mnie jako obrońcy, jest to dobry kierunek.
Włosi słynną z tego, że skupiają się na grze w obronie. Często trzeba używać łokci czy pięści w lidze włoskiej?
- Jest ta gra w dużym stopniu siłowa. Ale przede wszystkim dużo pracy na treningach przykłada się do taktyki. Myślę jednak, że obraz takiego Catenaccio już powoli zanika, ponieważ w każdym meczu pada dość dużo bramek i mało spotkań kończy się wynikiem bezbramkowym.
Pan właśnie z powodu kartek zakończył sezon nieco wcześniej.
- Dostałem czwartą żółtą kartkę, później czerwoną i miałem od razu trzy mecze pauzować. Zatem, taka wyszła sytuacja, że skończyłem szybciej.
Teraz przed Panem ważne mecze kadry i to z wymagającymi przeciwnikami.
- Na pewno będą to ciężkie mecze, dlatego też zdecydowałem się na to, żeby przyjechać do Gliwic, dokładnie potrenować. Cały czas chcę w miarę być w treningu, żeby nie zapuścić się do tego czasu.
Uda się wygrać z Francją i Argentyną?
- Na pewno będziemy walczyć tak, jak w każdym meczu. Podejdziemy do tych spotkań z wielką ambicją, bo czas ucieka. Mistrzostwa są coraz bliżej, więc ta gra musi wyglądać cały czas lepiej.
Na koniec jeszcze takie porównanie. To, co łączy w ostatnim czasie Piasta Gliwice i reprezentację Polski, to brak zwycięstw.
- Można tak powiedzieć, ale reprezentacja co tydzień, niestety nie gra (śmiech).