Bos z Czarnymi Koszulami pracował od początku stycznia do początku marca. Prezes warszawskiego klubu, Józef Wojciechowski podziękował mu za współpracę po rozczarowującym starcie rundy wiosennej, kiedy poloniści zdobyli jeden punkt w trzech meczach ligowych i odpadli z Pucharu Polski.
- Nie zapomnę tego sezonu, to pewne - mówi Bos, mając na myśli, że w październiku stracił również posadę w Vitesse Arnhem, z którym był związany od 28 lat najpierw jako piłkarz, a później jako szkoleniowiec.
Bos nie zostawia suchej nitki na Wojciechowskim i częstuje holenderskich czytelników kolejnymi anegdotkami. Wcześniej opowiedział już o tym, że właściciel JW Construction potrafi zadzwonić w przerwie meczu i domagać się konkretnych zmian w ustawieniu.
- Meraba Jordanię (uchodzącego za ekscentrycznego gruzińskiego właściciela Vitesse - przyp. red.) - zostawiając z boku majątek - nie sposób nawet porównać do polskiego prezesa. Wojciechowski jest szalony, a Jordania rozumie futbol i pcha Vitesse do przodu - tłumaczy Bos i opowiada: - Pewnego dnia kiedy kilku zawodników było chorych, zadzwonił i spytał jak to możliwe. Odpowiedziałem, że panuje wirus i nawet fizjoterapeuta oraz jeden z asystentów są chorzy. On jednak pomyślał, że to moja wina, ponieważ na treningu dzień wcześniej byłem bez czapki i krzyczał, że dałem zły przykład piłkarzom.