Bohater Podbeskidzia: Wierzyliśmy do końca

Bezsprzecznym bohaterem wtorkowego ćwierćfinału Pucharu Polski pomiędzy Podbeskidziem Bielsko-Biała a Wisłą Kraków był strzelec zwycięskiej bramki dla Górali, Piotr Malinowski.

"Malina" pojawił się na placu gry w 66. minucie, a 23 minuty później przesądził o sensacyjnej wygranej Podbeskidzia przy Reymonta 22. - Taka bramka bardzo smakuje. To niesamowite uczucie strzelić zwycięskiego gola z Wisłą i w dodatku na takim stadionie - komentuje.

Podbeskidzie mogło objąć prowadzenie już wcześniej, ale dobrze w bramce Wisły spisywał się Sergei Pareiko. Estoński bramkarz Białej Gwiazdy wygrał dwa pojedynki z Adamem Cieślińskim. - Szkoda tych sytuacji, ale po 101 dniach przerwy cieszy to, że te sytuacje są. Ważne, że ktoś inny strzelił - mówi najlepszy strzelec Górali.

- Mogliśmy strzelić jeszcze więcej bramek - mogło być 2:0 lub 3:0. Przyjechaliśmy tu uzyskać jak najlepszy rezultat pod kątem rewanżu i ten cel osiągnęliśmy w dużym stopniu - ocenia Maciej Rogalski. - Puchar rządzi się swoimi prawami i trzeba wziąć pod uwagę, że Wisła mogła nas zlekceważyć. To jednak nie powinno umniejszać naszego sukcesu. Wysoko postawiliśmy Wiśle poprzeczkę - dodaje pomocnik wicelidera I ligi.

Górale cały mecz byli lepszym zespołem od Wisły, ale wygraną zapewnili sobie dopiero w końcówce. Malinowski twierdzi, że do ostatniej chwili nie tracili jednak wiary w końcowy sukces: - Staraliśmy się realizować założenia trenera, to zaskoczyło Wisłę. Nie traciliśmy nadziei, wierzyliśmy do końca. Trener wpuścił na boisko świeżą krew, dzięki czemu wygraliśmy ten mecz.

Podopieczni Roberta Kasperczyka są dumni ze zwycięstwa na terenie mistrza Polski, ale jednocześnie tonują nastroje przed rewanżem w Bielsku-Białej. - Przed rewanżem mamy szanse na awans, ale nie podpalamy się za bardzo - to jest jednak Wisła Kraków. Różnica to wciąż tylko jedna bramka - przestrzega Malinowski.

Komentarze (0)