Legia chce napastnika Realu!

W poprzednim sezonie ligowym Legia Warszawa miała problemy ze skutecznością. Oprócz Takesure'a Chinyamy, który w ekstraklasie zdobył 15 bramek i uplasował się w czołówce stawki strzelców, klub z Warszawy nie miał kim straszyć rywali. Niedawno kontrakt z Legią podpisał piłkarz Tenerife CD Mikel Arruabarrena. Ale to nie jedyny napastnik z Hiszpanii, który latem może wzmocnić siłę ataku Legii!

Trzeba przyznać, że w Warszawie nie mają ostatnio szczęścia do sprowadzania bramkostrzelnych snajperów. Oprócz wspomnianego wcześniej Chinyamy, próżno szukać na Łazienkowskiej napastnika z prawdziwego zdarzenia. Zresztą wystarczy spojrzeć na statystyki legijnych "armat" z ubiegłego sezonu. Poza skutecznym piłkarzem z Zimbabwe tylko Bartłomiej Grzelak trafiał w lidze, ale tylko trzykrotnie. Legia ma już dość indolencji strzeleckiej swoich piłkarzy, dlatego w przerwie między sezonami robi wszystko żeby to zmienić. Warszawski klub pozyskał już Mikela Arruabarrenę, który według dyrektora sportowego Legii Mirosława Trzeciaka ma być "królem pola karnego". Ale to nie koniec. Działacze Legii przedstawili też propozycję kontraktu Gariemu Urandze - napastnikowi Realu Sociedad.

W zakończonym kilka dni temu sezonie drugiej ligi hiszpańskiej Real Sociedad zajął wysokie czwarte miejsce, ale nie zdołał awansować do Primera Division. Znacznie gorsza od poziomu sportowego jest jednak kondycja finansowa klubu. Zespół pogrążony jest w chaosie organizacyjnym, zalega z wynagrodzeniami dla zawodników, dlatego coraz więcej piłkarzy zastanawia się nad odejściem. Jednym z nich jest 28-letni napastnik Garikoitz Uranga Luluaga, znany jako Gari Uranga, o którego walczy m.in. Legia Warszawa. Piłkarzowi skończył się niedawno kontrakt z obecnym pracodawcą i jest już prawie przesądzone, że odejdzie z San Sebastian. Problem w tym, że nie tylko wicemistrz Polski chce Gariego.

O 28-letniego zawodnika, mającego już za sobą ponad 50 spotkań w Primera Division, pytały także dwa kluby z najwyższej klasy rozgrywkowej w Hiszpanii: Osasuna Pampeluna i Getafe CF. Co ciekawe, w tym drugim zespole Gari grał kiedyś rok na wypożyczeniu, po czym wrócił z powrotem do Sociedad. Na półwyspie Iberyjskim mówi się jednak, że Legia nie jest wcale bez szans. W zakończonym sezonie BBVA Gari ma za sobą 33 mecze, ale tylko 9 z nich zaczynał w podstawowym składzie. Piłkarz pragnie więc regularnych występów i pewnego miejsca w nowym zespole, a ani Osasuna ani Getafe nie mogą mu tego zapewnić. Co innego w Legii, gdzie dobry napastnik może okazać się zbawieniem.

Autor: Adrian Bąk

Komentarze (0)