Zagłębie Lubin: Potrzebny napastnik, pomocnik i boczni obrońcy

Zima to okres, w którym sporo zależy od klubowych działaczy. To oni starają się pozyskać zawodników, których chcą trenerzy. Marek Bajor, szkoleniowiec KGHM Zagłębia Lubin, przygotował listę piłkarzy potrzebnych na Dialog Arena.

W tym artykule dowiesz się o:

Niewypały transferowe

Z całą pewnością niewypałem transferowym jest (póki co) Duszan Djokić. Kreowany na następcę Ilijana Micanskiego Serb nie dał rady zdobyć ani jednej bramki. Djokić nie raz podkreślał, że Micanskim nie jest i ma inne atuty. Jednak nie zaprezentował ich podczas rundy jesiennej. Mocno rozczarował.

Sporo oczekiwano jeszcze po Kamilu Wilczku. Ściągnięty za 300 tysięcy euro z Piasta Gliwice piłkarz najczęściej był kontuzjowany. Wprawdzie gdy był zdrowy to najczęściej grał w podstawowym składzie, ale w całej rundzie takich spotkań uzbierało tylko pięć. Zdobył też jedną bramkę. W przypadku Wilczka w osiągnięciu lepszego bilansu przeszkodziły kontuzje i na pewno nie można spisywać go na straty. Wiosną może udowodnić, że będzie podstawowym graczem dwukrotnego mistrza Polski.

Latem pozyskano jeszcze na zasadzie wypożyczenia Amera Osmanagicia. 21-latek z Bośni i Hercegowiny także rozczarował, ale też rzadko dostawał szansę gry. Gdy już pojawiał się na boisku wyglądał jak "jeździec bez głowy". Często tracił piłkę, ale widać było też błysk w jego poczynaniach. W sumie zagrał prawie 350 minut w ekstraklasie.

Osobną kwestią jest postać Mouhamadou Traore. Senegalczyk jesienią był w beznadziejnej formie. Swoją grą irytował kibiców i chociaż jest napastnikiem, to nie strzelił żadnej bramki. Nie można też powiedzieć, że szans nie miał, gdyż grał przez 741 minut. Bramki nie potrafi zdobyć już od kwietnia, a zaraz po transferze z GKP Gorzów Wielkopolski był wyróżniającą się postacią w polskiej lidze.

Czas na wzmocnienia

Zagłębie jest przygotowane do wzmocnienia zespołu. Marek Bajor przede wszystkim w linii ataku będzie szukał nowych graczy. To jest priorytet lubinian. Tak samo było latem. - Wystarczy spojrzeć w tabelę, a już będzie wiadomo, gdzie mieliśmy problemy. Linia ataku nie spełniła oczekiwań. Musimy kogoś poszukać, kto godnie zastąpi Micanskiego. To był nasz najskuteczniejszy zawodnik w dwóch poprzednich sezonach. Na chwilę obecną nie znaleźliśmy piłkarza, który byłby w stanie go zastąpić. Dlatego będziemy w tym kierunku szukać. Musimy go znaleźć - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener Zagłębia.

Jednak nie tylko linia ataku ma być uzupełniona. Szkoleniowiec Miedziowych widzi luki także w innych formacjach. Bajor potrzebuje jeszcze jednego defensywnego pomocnika. - Trzeba byłoby znaleźć kogoś do środkowej formacji. W razie kontuzji Mateusza Bartczaka to jest problem z defensywnymi pomocnikami. Wprawdzie mamy Dąbrowskiego, który pokazał się z niezłej strony, ale nie wiemy jak dalej będzie wyglądała jego forma. Nie mamy dla nich alternatywy i stworzy nam to problem. Chcielibyśmy wzmocnić tę pozycję - przyznaje.

Także linia defensywna ma zostać wzmocniona. Jesienią Zagłębie musiało przez większość meczów radzić sobie bez podstawowych bocznych obrońców. Spore problemy ma zwłaszcza Grzegorz Bartczak. Czeka go kolejna operacja. Po zabiegu jest Costa Nhaimonesu i wprawdzie ma wrócić do treningów w styczniu, to jednak brakuje dla niego partnera do rywalizacji. - W linii defensywnej też trzeba byłoby się zastanowić. Jest problem Grześka Bartczaka. Ma kontuzję i musi poddać się zabiegowi. Nie wiadomo co dalej z nim będzie. Mamy też kłopoty na lewej obronie. Costa jest po zabiegu. Też nie ma solidnej rywalizacji. Wydaje mi się, że głównie na te pozycje musimy szukać zawodników - tłumaczy Bajor.

Będą testy, ale tylko wybranych piłkarzy

Normą jest, że w przerwie między sezonami drużyny testują nowych zawodników. Marek Bajor przyznaje, że do klubu przychodzi mnóstwo propozycji od piłkarzy chętnych do zaprezentowania swoich umiejętności. - Do klubu przychodzi masa takich zgłoszeń. Są to głównie zawodnicy z kartą na ręku lub tym którym się kończą w czerwcu kontrakty. Jest ich bardzo dużo i ciężko wybrać takiego zawodnika mającego CV dość mocne - mówi trener Miedziowych.

- Na pewno w styczniu i w lutym będziemy kogoś testować. Będziemy chcieli się komuś przyjrzeć. Nie będzie jednak łatwo stwierdzić przydatność danego zawodnika. Dopiero w meczach sparingowych będziemy mogli im się przyjrzeć. Mam jednak nadzieję, że warunki będą sprzyjające, zima nie będzie taka surowa i każdy kto przyjedzie, to będzie mógł się pokazać - przyznaje.

Lubinianie nie kontaktują się jednak z każdym zawodnikiem, który prześle swoje CV. Jedynie z wybranymi rozmawiają na temat szczegółów. Piłkarze muszą jednak pokryć koszty związane z dojazdem, zakwaterowaniem czy posiłkami. - Doszliśmy do takiego wniosku, że jeśli zawodnicy nie są przez nas obserwowani, a chcą przyjechać na testy, to pokrywają swoje koszty pobytu i wyżywienia. Jeśli natomiast taki zawodnik spodoba nam się i podpiszemy z nim kontrakt, to zwracamy mu te wszystkie koszty - kończy Marek Bajor.

Komentarze (0)