Debiutant rzucony na głęboką wodę

W meczu z Legią Warszawa okazję do debiutu otrzymał młody obrońca wrocławian, Dawid Abramowicz. Od razu rzucony został na głęboką wodę. Defensor rywalizował z Manu, który początkowo dawał mu prawdziwą szkołę życia. Po meczu piłkarz Śląska nie chciał się oceniać.

To, że Dawid Abramowicz zagra w wyjściowym składzie w meczu 1/8 Pucharu Polski z Legią Warszawa dla wszystkich było sporym zaskoczeniem. Piłkarz urodził się 16 maja 1991 roku w Brzegu Dolnym. Jest wychowankiem tamtejszego KP Brzeg Dolny, z którego przed rokiem trafił do Śląska. Może grać na lewej stronie obrony lub pomocy. Do tej pory występował tylko we wrocławskiej drużynie Młodej Ekstraklasy (łącznie 36 meczów, 1 gol). Tym razem od razu przyszło mu grać z tak utytułowanym rywalem. Jego stroną często atakował Manu i ten zawodnik dał się Abramowiczowi mocno we znaki.

- Obserwuję go od miesiąca. Jak go zobaczyłem pierwszy raz powiedziałem synek choć do nas do kadry. Dziękuję klubowi, że go tak szybko zaakceptował i zgłosił do gry. Chcę absolutnie podkreślić, że taki mecz dla niego to był większym problemem, jak dla mnie. Koledzy mu się starali pomagać. Z pewnością nie uniknął błędów, bo do przerwy tam chociażby wojował Manu. Cóż ja mogę mieć pretensje do Abramowicza? Fajny chłopak, mogę powiedzieć nasz - podsumował jego występ szkoleniowiec wrocławian, Orest Lenczyk.

Co sam piłkarz sądzi na temat swojej gry? Tuż po meczu nie był on zbyt rozmowny. - Moim zdaniem był to mecz mecz do wygrania. Mieliśmy masę sytuacji, aczkolwiek się nie udało. Nie chcę siebie oceniać, to jest zależne od trenera. Na pewno jest ciężej niż w Młodej Ekstraklasie, szybciej gra się tutaj piłkę i w ogóle. Występuje się przeciwko takim zawodnikom... - komentował Abramowicz. - Zabrakło nam skuteczności - dodał.

Komentarze (0)