Było nieźle, ale tylko w drugiej połowie - relacja z meczu Manchester City - Lech Poznań

Nie było niespodzianki na City of Manchester Stadium. Lech Poznań przegrał z Manchesterem City 1:3, ale bardzo dobrze zaprezentował się w drugiej połowie. W tabeli grupy A zajmuje drugie miejsce.

Jacek Zieliński zaskoczył już przed meczem. Zupełnie nieoczekiwanie od pierwszej minuty postawił na Joela Tshibambę, a na ławce posadził Artjomsa Rudnevsa. Uznania nie znalazł również Semir Stilić, za którego pojawił się Kamil Drygas. W Man City Roberto Mancini dokonał kilku zmian. Najważniejszą było posadzenie na ławce Carlosa Teveza.

Mimo to od pierwszych minut gospodarze dominowali. Grali szybciej, składniej i gdy założyli pressing, Kolejorz był bezradny. Jednak to Lech jako pierwszy zagroził bramce rywali. Sławomir Peszko odebrał piłkę Nigelowi De Jongowi i oddał mocny, ale niecelny strzał. Odpowiedź nadeszła w postaci uderzenia Adama Johnsona 60 sekund później.

Trzynasta minuta przyniosła pierwszą bramkę dla miejscowych. Kapitalnie Bartosza Bosackiego zwiódł Emmanuel Adebayor i płaskim strzałem nie dał szans Jasminowi Buricowi. W drużynie Lecha dobre wrażenie sprawiał Peszko, a fatalne Tshibamba, który nie potrafił celnie podać do kolegi z drużyny.

Tuż przed stratą drugiej bramki najpierw celnie uderzył Drygas (Joe Hart obronił), a po chwili spudłował Jakub Wilk. W 25. minucie było już 2:0. Manchester City bez problemu "rozklepał" Kolejorza. Na lewej stronie piłkę otrzymał David Silva, dograł do niepilnowanego Adebayora, który głową strzelił w lewy róg bramki Buricia.

W pierwszej połowie Lech nie miał za wiele do powiedzenia. Mimo licznych stałych fragmentów gry, nie potrafił stworzyć z nich zagrożenia. Man City nie forsował tempa i kontrolował przebieg spotkania.

Pięć minut po zmianie stron eksplodował sektor kibiców Lecha. Ale po kolei. W pole karne MC wpadł Peszko, niefaulowany padł na murawę. Gwizdek sędziego milczał, do graczy The Citizens doskoczyli lechici i po zblokowaniu piłki trafiła ona do Tshibamby, stojącego pięć metrów od bramki gospodarzy. Napastnik gości nie spanikował, lecz mądrze strzelił w róg bramki Harta.

Jacek Zieliński chwilę później na boisko desygnował Stilica i Rudnevsa. Lech miał grać jeszcze ofensywniej. Po słabej pierwszej połowie miło było patrzeć na grę mistrza Polski. Gracze wicelidera Premier League przecierali oczy ze zdumienia, pytając się nawzajem "czy to ta sama drużyna, co w pierwszej połowie?".

Lech grał odważnie, jednak nadziewał się też na groźne akcje The Citizens. Silva sam potrafił minąć czterech lechiów, a na przeszkodzie stanął mu tylko Burić. Później świetnej okazji nie wykorzystał Adebayor. W ostatniej chwili Dimitrije Injac zblokował strzał Togijczyka.

Wyśmienitą okazję miał natomiast Tshibamba. Po kiksie Injaca Kongijczyk miał przed sobą tylko Harta, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. Dziennikarze SkySports pisali w swojej relacji: "Man City zdecydowanie potrzebuje kolejnej bramki". Poskutkowało.17 minut przed końcem Silva idealnie dograł do Adebayora, który tylko dołożył nogę i tym samym ustrzelił hattrick.

Poznaniacy nie poddawali się. Dynamiczny Peszko ośmieszył w polu karnym Joleona Lescotta, ale wracając Nigel de Jong zablokował Polaka. Pięć minut przed końcem pomylili się defensorzy Man City. Hart nabił pięć metrów przed własną bramkę Tshibambę. Miał jednak szczęście, ponieważ futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Chwilę później zbyt lekko uderzył Marcin Kikut i Lech ostatecznie przegrał 1:3.

Kolejorz w Manchesterze nie zagrał źle. Zdecydowanie słabiej prezentował się w pierwszej połowie, jednak w drugiej odważnie atakował bramkę przeciwnika.

Manchester City - Lech Poznań 3:1 (2:0)

1:0 - Adebayor 13'

2:0 - Adebayor 25'

2:1 - Tshibamba 50'

3:1 - Adebayor 73'

Składy:

Man City: Hart - Richards, Boyata, Zabaleta (85' Bridge), Lescott, Wright-Phillips (78' Jo), De Jong, Vieira, Johnson, Silva (74' Yaya Toure), Adebayor.

Lech Poznań: Burić - Kikut, Bosacki, Arboleda (70' Djurdjević), Henriquez, Injac, Drygas (55' Rudnevs), Peszko, Wilk (55' Stilić), Kriwiec, Tshibamba.

Żółta kartka: Bosacki (Lech).

Sędzia: Dan Alexandru Tudor (Rumunia).

Źródło artykułu: