Nieoczekiwanie piłkarze Litwy usłyszeli na stadionie Sigmy w Ołomuńcu hymn... Łotwy. Tak poważne niedopatrzenie z pewnością nie powinno się Czechom przytrafić. Choć goście w czasie odgrywania melodii byli wyraźnie zdezorientowani, pomyłka organizatorów nie przeszkodziła w odniesieniu zwycięstwa.
Wicemistrzowie Europy z 1996 roku przez całe spotkanie przeważali, ale jedynego gola zdobyli skazywani na pożarcie Litwini. - Jesteśmy skrajnie rozczarowani. Chcieliśmy i powinniśmy wygrać. Wynik jest niesprawiedliwy, bo stworzyliśmy sobie mnóstwo okazji, w tym rzut karny - komentował po spotkaniu Michal Bilek, selekcjoner Czechów.
Jedenastki na gola nie zamienił w 40. minucie Milan Baros. - Porażka jest dla mnie szokiem. Odpowiedzialność biorę na siebie - powiedział najlepszy strzelec Czechów.
Euforia zapanowała natomiast w litewskich mediach. "Sensacja i historyczne zwycięstwo, ukradliśmy Czechom zwycięstwo i zrobiliśmy pierwszy krok do baraży o EURO 2012" - pisze prasa w Wilnie, komplementując selekcjonera Raimondasa Zutautasa za znakomite przygotowanie taktyczne zespołu. Nadziei na bezpośredni awans nikt sobie nie robi, ponieważ 1. pozycja wydaje być się zarezerwowana dla Hiszpanów.
- W przeszłości mieliśmy już kilka udanych początków kwalifikacji, ale zawsze zaprzepaszczaliśmy szanse. Teraz musimy skupić się na meczach z Liechtensteinem i Szkocją, bo jeśli je wygramy, będziemy mieć wielką szansę na sukces - ocenił kapitan Litwinów, 32-letni Tomas Danilevicius.