Czesław Jakołcewicz (trener KSZO): Mogę tylko podziękować moim zawodnikom za to, że grali ambitnie do końca, stworzyli bardzo dużo sytuacji. Nie wiem, czy były to sytuacje 100%, ale na pewno robiły dużo bałaganu pod bramką rywala. Nie mogę sobie nawet przypomnieć, kiedy mieliśmy tyle sytuacji w jednym meczu, kiedy towarzyszyły spotkaniu takie emocje. Mówię głównie o drugiej połowie, bo pierwszą zaczęliśmy dosyć niemrawo. Dziś zawodnicy grali głównie dla siebie, bo dziewięciu z nich kończą się kontrakty wraz z końcem sezonu. Każdy chciał się pokazać - jakby nie patrzeć - z zespołem z czołówki. Zmusiliśmy Pogoń do gry w obronie i to jest dla mnie pocieszające, bo ta obrona musiała być dosyć mocna. Dla nas była to dobra runda. Należałoby dookoła wszystkich pochwalić za to, że na kilka kolejek przed końcem ligi mieliśmy już zapewnione utrzymanie. Mecz z Pogonią miał zakończyć dobrą grę na tym stadionie. Niestety nie udało się i jest mi z tego powodu przykro. Przegraliśmy z zespołem, który miał grać w Ekstraklasie. Miałem dzisiaj trenerowi gratulować awansu, bo bardzo byłem za tym, żeby Pogoń grała w Ekstraklasie. Ale tak to jest w życiu - piłka jest nieobliczalna.
Michał Wróbel (bramkarz KSZO): Pogoń wykorzystała nasz jeden błąd i to już na początku spotkania. O naszej porażce zadecydowała jednak nasza niemoc strzelecka. W dotychczasowych meczach wykorzystywaliśmy te sytuacje, które sobie stwarzaliśmy, a dziś mogliśmy strzelić z osiem goli, a nie wpadł żaden. Cel jaki mieliśmy zrealizować - czyli utrzymać I ligę w Ostrowcu - zrealizowaliśmy, jednak nikt nie lubi przegrywać. Znowu będą poważne rozmowy w szatni, więc może lepiej szybko rozjechać się do domów, żeby nie było za gorąco.
Łukasz Matuszczyk (obrońca KSZO): Stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji, jednak nie udała nam się ta sztuka, która wyszła Pogoni. To oni strzelili tę jedną bramkę i to po naszym błędzie. Przykro, że tak się pożegnaliśmy z naszą publicznością. Walczyliśmy i staraliśmy się do końca. Cóż, takie życie piłkarskie.
Krystian Kanarski (napastnik KSZO): Przegraliśmy spotkanie, o którym wszyscy już wcześniej mówili "mecz o pietruszkę". To nie prawda, bo bardzo chcieliśmy wygrać z Pogonią i zająć piąte miejsce w lidze, a przynajmniej mieć pewne szóste. Niestety, tego piątego miejsca już nie zajmiemy. Myślę, że mecz mógł się podobać kibicom, jednak pozostał niedosyt, bo mieliśmy sytuacje, które powinny zakończyć się w siatce rywala.
Piotr Mandrysz (trener Pogoni): Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa, bo wiosną tych zwycięstw nie było zbyt wiele i to gdzieś siedziało w głowach tych chłopaków. Dzisiaj zakończyliśmy siedmiodniowy maraton nieobecności w Szczecinie. To jest nasze trzecie wyjazdowe spotkanie pod rząd i chłopcy nie mogą się już doczekać, kiedy wrócą do domów. Spotkanie nie stało na jakimś wysokim poziomie. Jest to już końcówka sezonu, zespoły grały praktycznie tylko o prestiż i miejsce w tabeli, jednak jakiegoś ciężaru gatunkowego to spotkanie nie miało i tak też wyglądało. Ja mogę podziękować moim podopiecznym za to, że grali do końca bardzo ambitnie, z hartem ducha. W tej klasie rozgrywkowej często jest tak, że spotkanie wygrywa ten, kto pierwszy strzeli bramkę. Nam się to dziś udało po akcji naszych bardzo młodych chłopców zakończonych ładnym strzałem i wygraliśmy.
Marcin Woźniak (obrońca Pogoni): Mecz wydaje mi się był wyrównany. My też mieliśmy swoje sytuacje, jednak brakowało nam wykończenia, ostatniego podania. Strzeliliśmy jedną bramkę i o nią byliśmy lepsi. Cieszy to zwycięstwo tym bardziej, że w ciągu sześciu dni rozegraliśmy trzy mecze i to na wyjeździe. Jesteśmy cały czas w podróży i nawet nie spaliśmy przez dwa dni w tym samym miejscu. To był dla nas ciężki tydzień.