- Jestem szczęśliwy ze zwycięstwa, choć nie życzyłem źle mojemu byłemu klubowi. Muszę jednak patrzeć na to, co dzieje się obecnie. Sytuacja GKP w tabeli nie była zbyt dobra i dlatego trzy oczka były nam niezwykle potrzebne. Dzięki nim powiększyliśmy przewagę nad strefą spadkową i zyskaliśmy nieco spokoju - stwierdził skrzydłowy gości.
Oprócz Grzegorza Wana, przeciwko swojej byłej drużynie zagrali też Maciej Truszczyński i Paweł Kaczorowski. Na boisku sentymentów jednak nie było. - Jesteśmy profesjonalistami i do każdego pojedynku podchodzimy tak samo. Nasz zespół znalazł się w nie najlepszym położeniu, dlatego można powiedzieć, że mobilizacja była nawet większa niż zazwyczaj. Liczyliśmy co najmniej remis, ale dzięki dobrej postawie w końcówce udało nam się wydrzeć zwycięstwo. Trzeba się z tego cieszyć, bo mecz nie należał do łatwych. Potencjały obu drużyn są bardzo zbliżone, dlatego trudno się dziwić, że o wyniku zadecydowała jedna bramka - dodał 26-letni pomocnik.
W ostatnim czasie Wan pojawiał się w składzie GKP nieco rzadziej niż w rundzie jesiennej. Czym to było spowodowane? - Początek roku spędziłem na ławce rezerwowych, bo trener stawiał na innych zawodników. Pracowałem jednak bardzo rzetelnie i dzięki temu udało mi się powrócić do wyjściowej jedenastki. Mam nadzieję, że moja gra będzie dobrze oceniana i dostanę kolejne szanse - zakończył.