Gospodarze rozpoczęli mecz z przemeblowanym składem na skutek kontuzji. Od pierwszego gwizdka zagrali więc: Norbert Witkowski na bramce, weteran Dariusz Ulanowski na stoperze, a Adrian Mrowiec powrócił na pozycję defensywnego pomocnika - przez co Marcin Budziński grał na prawym skrzydle.
O samym spotkaniu nie da się powiedzieć wiele dobrego. Cóż z tego że grano twardo, walczono ostro o każdą piłkę, a mecz był dość wyrównany, skoro poziom tego "widowiska" był niski, a i emocji było jak na lekarstwo, co zgodnie podkreślili obaj trenerzy na pomeczowej konferencji. Dużo było chaosu i niecelnych podań głównie w środku pola oraz kopaniny w stylu "kick and rush." Gospodarze w odróżnieniu od spotkań z Ruchem i Zagłębiem zagrali tym razem na "zero" w defensywie i zaprezentowali 100-procentową skuteczność w ataku!
Kluczowymi momentami spotkania było niewykorzystanie w 22 minucie wyśmienitej sytuacji przez Mateusza Klicha, który po dobrym dograniu Radosława Matusiaka, mógł spytać Witkowskiego w który róg ma strzelić - tymczasem pomylił się o pół metra. Zawodnik z numerem 43 na plecach po raz drugi pokazał się negatywnie nomen omen w 43 minucie, gdy kopnął w głowę obrońcę żółto-niebieskich - Roberta Bednarka, za co dostał czerwoną kartkę. Wcześnie Klich zachował się równie nieodpowiedzialnie, niepotrzebnie faulując w 25 minucie Ulanowskiego.
Od tego momentu uwidoczniła się przewaga gospodarzy, ale pewnie nie poradziliby sobie sami gdyby nie prezent ze strony Pasów na początku drugiej połowy. W 50 minucie po złym wyrzucie Cracovii z autu, piłkę głową mocno w pole karne zagrał Maciej Szmatiuk, a fatalnie z futbolówka minął się Łukasz Tupalski na czym skorzystał szybki i silny Joel Tshibamba, który precyzyjny strzałem między nogami pokonał bezradnego Łukasza Merdę, zdobywając historycznego, bo pierwszego gola dla gospodarzy na stadionie rugby.
Gdy wydawało się, że w 78 minucie siły się wyrównały, gdyż Mrowiec, za bezsensowny faul na Sławomirze Szelidze, otrzymał drugą żółtą kartkę i goście w końcówce zwietrzą swoją szanse na remis. To po faulu Pawła Sasina, na chwile wcześniej wprowadzonym Tadasie Labukasie z wolnego dośrodkował Miroslav Bożok, a Litwin skuteczną główka przy słupku pozbawił gości jakichkolwiek nadziei. Jednocześnie zdobył on swojego pierwszego gola w barwach Arki.
Ostatnio gospodarze wygrali w Gdyni 31 października, kiedy to pokonali 2:0 wodzisławską Odrę. Inną ciekawostką jest fakt, że w przeciągu kilkunastu dni żółto-niebiescy ograli obie krakowskie drużyny bez straty bramki!
Arka Gdynia - Cracovia Kraków 2:0 (0:0)
1:0 - Tshibamba 50'
2:0 - Labukas 80'
Składy:
Arka Gdynia: Witkowski - Kowalski, Szmatiuk, Ulanowski, Bednarek, Budziński, Mrowiec, Ława, Bożok (86' Burkhardt), Tshibamba (90+1' Czoska), Trytko (74' Labukas).
Cracovia Kraków: Merda - Mierzejewski, Tupalski, Wasiluk, Sasin, Pawlusiński (76' Sacha), Baran, Klich, Szeliga, Moskała (46' Goliński), Matusiak (76' Owsjannikow).
Żółte kartki: Mrowiec (Arka) oraz Klich, Owsjannikow (Cracovia).
Czerwone kartki: Mrowiec /78' za drugą żółtą/ (Arka) oraz Klich /43' za faul/ (Cracovia).
Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa).
Widzów: 3000.
Ocena meczu: 2,0 - Bardzo słabe widowisko nawet jak na realia polskiej ekstraklasy! Cóż z tego, że obie drużyny walczyły, czego efektem były dwie czerwone kartki, jak emocji było jak na lekarstwo. Arka tylko dwukrotnie celnie uderzyła na bramkę gości, a Pasy w całym spotkaniu oddały zaledwie jeden i to niecelny strzał!