FC Barcelona przystąpiła do kolejnego spotkania hiszpańskiej La Ligi po tym, jak trzy dni wcześniej rozegrała zaległy mecz z CA Osasuną (3:0). Niedzielnym (30 marca) rywalem Barcy była Girona FC.
Dopiero pod koniec pierwszej połowy "Blaugrana" wyszła na prowadzenie, gdy samobójcze trafienie zanotował Ladislav Krejci. Krótko po przerwie, bo w 53. minucie do remisu doprowadził Danjuma.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aż miło popatrzeć. Takie gole nie padają często!
Barcelona wróciła na prowadzenie po nieco ponad godzinie gry, kiedy to na listę strzelców wpisał się Robert Lewandowski. Polski napastnik zdobył bramkę w 61. minucie, mimo że był w naprawdę trudnej sytuacji.
Po tym, jak Fermin Lopez główkował w polu karnym, "Lewy" ruszył za piłką. Mimo że ta ostatecznie poleciała za nim, a do tego miał na plecach obrońcę, był w stanie wystawić nogę tak, by uderzyć w światło bramki.
Futbolówka po strzale kapitana reprezentacji Polski wpadła do siatki po tym, jak przeleciała między nogami bramkarza Girony. W ten sposób Lewandowski zdobył 24. gola w tym sezonie La Ligi.
"To, co on zrobił w tej sytuacji, to jest kosmos" - podkreślił jeden z komentatorów Canal+ Sport.
"Lewy" nie zatrzymał się jednak na jednym trafieniu. Udało mu się bowiem pójść za ciosem i w 77. minucie zdobył drugiego gola w tym spotkaniu.
W tej sytuacji znakomicie zachował się Frenkie de Jong, który otrzymał piłkę na własnej połowie i ruszył na bramkę rywali. Tuż przed polem karnym zdecydował się na podanie do niepilnowanego Polaka, a ten przyjął piłkę, a chwilę później oddał strzał, którym ponownie pokonał golkipera gości.
.... a trole yapa tam !!