Kilka dni temu Niemcy pokonały na wyjeździe Włochy 2:1 i były w lepszej sytuacji przed rewanżowym spotkaniem. Gdy w niedzielny wieczór nasi zachodni sąsiedzi objęli prowadzenie 3:0, niewielu wierzyło w ewentualny powrót gości do gry. Tymczasem Italia strzeliła trzy bramki i wyrównała na 3:3. Mimo ambitnej postawy Włochów to Niemcy zagrają w czerwcu w półfinale Ligi Narodów UEFA.
To niesamowite spotkanie sędziował Szymon Marciniak. Przy wyniku 3:2 dla gospodarzy polski arbiter podyktował gościom rzut karny. Potem jednak interweniował VAR i płocczanin zmienił pierwotną decyzję. Z tą sytuacją nie mogli się pogodzić piłkarze i włoskie media.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie
"Di Lorenzo zostaje sfaulowany w polu karnym przez Schlotterbecka. Dla Marciniaka to rzut karny, ale VAR uznaje, że to nie była sytuacja do podyktowania karnego i po przeglądzie sędzia zmienia swoją decyzję. To kontrowersyjna decyzja, która zmienia przebieg meczu" - napisano w pomeczowej relacji w serwisie internetowym dziennika "La Gazzetta dello Sport".
W podobnym tonie napisano na portalu tuttomercatoweb.com. Tutaj również stwierdzono, że decyzja Marciniaka była kluczowa dla końcowego wyniku.
"Wydarzenie, które mogło zmienić przebieg meczu: Marciniak najpierw przyznał rzut karny za faul Schlotterbecka na Di Lorenzo, a potem, po wezwaniu VAR, odwołał swoją decyzję. To był moment, który wygasił entuzjazm Włochów, którzy zostali wytrąceni z rytmu na kwadrans" - stwierdzono.
W podobnym tonie pisze serwis tuttosport.com. "W 76. minucie decydujący moment meczu: Marciniak najpierw przyznaje rzut karny dla Włochów, a potem cofa swoją decyzję po wezwaniu VAR" - napisano w pomeczowej relacji.
Portal calciomercato.com stwierdził przede wszystkim, że Włosi zapłacili cenę za fatalną pierwszą połowę. W drugiej partii pokazali swoją dumę i strzelili trzy bramki. A jak opisali sytuację z anulowanym karnym przez Marciniaka?
"Włosi protestują ws. rzutu karnego (kontakt Di Lorenzo - Schlotterbeck), który polski sędzia Szymon Marciniak najpierw przyznaje, a potem odwołuje po wezwaniu do VAR i przejrzeniu sytuacji na boisku" - relacjonowano.