Hitowe starcie w stolicy Wielkopolski zakończyło się dla częstochowian zgodnie z planem. Byli mistrzowie Polski dowieźli prowadzenie 1:0 do ostatniego gwizdka, inkasując tym samym pełną pulę.
- Oglądaliśmy dobry mecz, bardzo intensywny i na wysokim poziomie [...] Wygraliśmy ważne spotkanie, ale przed nami jeszcze 13 kolejek - skwitował Marek Papszun na pomeczowej konferencji prasowej.
Raków od pierwszych minut nie krył swego pomysłu na rozegranie tego spotkania. Wysoki pressing i szczelne "domykanie" niemal każdej strefy na połowie gospodarzy - to wszystko regularnie utrudniało rozgrywanie piłkarzom "Kolejorza".
ZOBACZ WIDEO: Wykonał sprint przez połowę boiska. Tak pracuje ochroniarz Messiego
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że zagramy z zespołem o dużej jakości, dlatego musimy być dobrze zorganizowani w momencie bez piłki i nie możemy zostawiać rywalowi zbyt wiele miejsca w żadnym sektorze boiska. Byliśmy do tego dobrze przygotowani, nasz wysoki pressing funkcjonował na dobrym poziomie i Lech nie mógł sobie z nim poradzić - zdradził szkoleniowiec "Medalików".
- Odebraliśmy im piłkę chyba z 20 razy na ich połowie, co rzadko się zdarza. Kontrolowaliśmy też fazy przejściowe i zniwelowaliśmy atuty Lecha. Stworzyliśmy na pewno więcej szans na zdobycie bramki, oddaliśmy więcej strzałów - dodał.
Kluczową bramkę dla losów tej rywalizacji zdobył Stratos Swarnas (w doliczonym czasie pierwszej połowy). Grek znakomicie wykorzystał gapiostwo defensywy poznaniaków, głową nadając piłce odpowiedniej rotacji, z czym nie potrafił poradzić sobie świetnie dysponowany Bartosz Mrozek.
Hit w Poznaniu odcisnął swe piętno na sytuacji punktowej w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Aktualnie Raków traci bowiem do Lecha tylko jeden punkt.