Manchester City uciekł spod topora i dzięki zwycięstwu z Club Brugge w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów zapewnił sobie awans do fazy play-off. W 1/16 finału tych rozgrywek mistrzowie Anglii trafili na Real Madryt.
- To już wygląda jak derby. Czwarty rok z rzędu na nich trafiamy. Cóż, mogliśmy trafić na Real lub Bayern Monachium, więc każdy przeciwnik byłby wymagający. Mam nadzieję, że będziemy w najlepszej formie na pierwszy mecz tutaj, a tydzień później w Madrycie - przyznał Pep Guardiola na konferencji prasowej.
Hiszpan zwrócił też uwagę na napięty kalendarz w lutym. Manchester City rozegra w tym miesiącu siedem meczów: Arsenal (liga), Leyton Orient (Puchar Anglii), Real Madryt (LM), Newcastle United (liga), Real Madryt (LM), Liverpool (liga) i Tottenham (liga).
- Maraton zaczął się w Paryżu. Później graliśmy z Chelsea, więc jesteśmy przyzwyczajeni do trudnych spotkań. Terminarz jest jaki jest. W Premier League czołowe zespoły zawsze grają najważniejsze mecze, gdy dochodzi kluczowa faza w europejskich pucharach. Problemem jest mecz z Newcastle pomiędzy dwumeczem z Realem. To się dzieje od lat - skomentował Guardiola.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią
Guardiola w bardzo dyplomatyczny sposób skrytykował osoby odpowiedzialne za ustalanie terminarza w Premier League.
- Zawsze tak było. Spójrzmy na poprzedni sezon. Gramy rewanżowy mecz z Realem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a trzy dni później jedziemy na Wembley na półfinał Pucharu Anglii, choć równie dobrze mogliśmy mieć o jeden dzień więcej na odpoczynek. Przetrwaliśmy to. Pamiętam, że będąc jeszcze trenerem FC Barcelony uważnie obserwowałem Premier League i sir Alex Ferguson, Jose Mourinho czy Arsene Wenger też narzekali na kalendarz - zwracał uwagę Guardiola.
- Myślisz, że to się zmieni? - zapytał dziennikarza. - Nadawca telewizyjny o tym decyduje. Nikt mnie nie pyta czy mamy ochotę zagrać we wtorek, czy może w środę, by mieć dzień więcej na odpoczynek. Są ligi w Europie, które grają w piątki - komentował Guardiola.
Oczywiście po raz kolejny był apel o dłuższą przerwę między sezonami. Coś jak w NBA, gdzie gra się mnóstwo meczów, ale po zakończeniu rozgrywek następuje parę miesięcy przerwy i zawodnicy mogą odpocząć. Trudno jednak spodziewać się, by coś takiego przeszło w futbolu.