Na Estadio Santiago Bernabeu królowała tylko jedna drużyna i nie był to Real Madryt. FC Barcelona notuje fantastyczny sezon i kolejny raz to udowodniła. Co prawda pierwsza część spotkania nie zachwyciła, szczególnie zdobyczami bramkowymi, jednak po zmianie stron wszystko się zmieniło.
Strzelanie goli w 54. minucie rozpoczął Robert Lewandowski Kapitan reprezentacji Polski nie spoczął na laurach i już dwie minuty później zdobył drugą bramkę. Duma Katalonii nie zamierzała na tym przestać. W 77. minucie na 3:0 podwyższył Lamine Yamal, a wynik meczu ustalił Raphinha na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu.
- W pierwszej połowie graliśmy z intensywnością, mogliśmy strzelić gola, zabrakło niewiele. Kiedy oni zdobyli bramkę na 2:0, odebrało nam to całą energię i mecz wyglądał inaczej. Zaryzykowaliśmy, mieliśmy wiele sytuacji jeden na jeden - powiedział trener Carlo Ancelotti, cytowany przez sport.es.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód
Włoch podkreślił, że nie zamierza się poddawać, a Real Madryt będzie walczył do końca.
- To trudny moment, ale musimy dalej walczyć, bo nie ma nic do wyrzucenia do kosza. Drużyna dobrze rywalizowała przez pierwsze 60 minut. Sezon jest bardzo długi, nie możemy opuszczać rąk, musimy się uczyć. Zrobiliśmy to ostatnio i teraz zrobimy to samo, by spróbować odrobić straty i rywalizować - tłumaczył Ancelotti.
Ancelotti odniósł się także do gry Kyliana Mbappe, który aż 12 razy został złapany na spalonym.
- Mbappe? Zaryzykowaliśmy, wiedzieliśmy, że oni grają wysoką linią i niewiele brakowało, by to wykorzystać. Miał okazje do strzelenia gola. Wpadał kilka razy w pułapkę ofsajdową, ale to normalne przy tak wysuniętej obronie - wyjaśnił szkoleniowiec.
Przed "Królewskimi" teraz tydzień przerwy. 2 listopada zmierzą się na wyjeździe z Valencią w 12. kolejce La Liga, a następnie podejmą Milan na Santiago Bernabéu w ramach 4. kolejki Ligi Mistrzów.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Yebac Was Syfy