Nicola Zalewski ostatnio jest regularnie atakowany przez kibiców AS Romy. Jego obecne notowania u fanów rzymskiego zespołu doskonale obrazuje sytuacja z 3. kolejki fazy ligowej Ligi Europy. Polak znalazł się w podstawowym składzie na mecz z Dynamem Kijów, a gdy spiker wyczytał jego nazwisko, trybuny Stadio Olimpico skwitowały to głośnymi gwizdami.
Wydaje się, że fani chcą za wszelką cenę wypchnąć Zalewskiego z klubu. On sam jednak jak dotąd nie brał pod uwagę przeprowadzki. Z tego powodu we wrześniu zablokował transfer do Galatasaray. I to pomimo tego, że według włoskich mediów Turcy byli skłonni zapłacić mu 2 miliony euro netto za sezon. Tymczasem w Romie inkasuje 350 tysięcy euro rocznie.
Odmowa transferu sprawiła, że Zalewski został nawet odsunięty od pierwszej drużyny. Ostatecznie kilka tygodni później wrócił do kadry. Stało się to, gdy poważnej kontuzji nabawił się lewy obrońca Alexis Saelemaekers, a Ivan Jurić zastąpił Daniele De Rossiego na stanowisku trenera Romy. Nowy szkoleniowiec daje Polakowi okazje do regularnej gry. Nie zmienia się jednak nastawienie kibiców do 22-letniego piłkarza. Zdaniem dziennikarza Kanału Sportowego Tomasza Lipińskiego, wrogość trybun odbija się na grze Zalewskiego.
ZOBACZ WIDEO: Nie, to nie Liga Mistrzów. Gol stadiony świata
Jest coraz gorzej
- To już na niego wpływa. Widać, że to, co się dzieje, bardzo go dotyka i oddziałuje na jego grę. Nie można mówić, że to kwestia zaległości treningowych, bo w reprezentacji tego nie widać. Pewnie odbiera to mocniej, bo czuje się rzymianinem, żyje rytmem tego miasta. Każdy, kto obejrzy jego ostatni mecz ligowy, zobaczy, że coś jest nie tak - ocenił ekspert od Serie A w rozmowie z WP SportoweFakty.
Ostatnie działania Zalewskiego wskazywały na to, że jest on zdeterminowany, by pozostać w Romie. Można się zastanawiać, czy reakcje trybun zmienią jego podejście. Zdaniem Lipińskiego tak się nie stanie.
- To nie jest tak, że teraz obrazi się na Romę. To zawsze będzie jego klub, a gra w nim to dla niego spełnienie marzeń z dzieciństwa. Musi się jednak zastanowić, czy ma siłę odwrócić spiralę niechęci, która się wokół niego wytworzyła, walczyć ze zmęczeniem i złością kibiców, które są coraz bardziej widoczne - mówił dziennikarz.
Musi zareagować?
- Moim zdaniem dla Nicoli mogłoby być lepiej, gdyby schował te emocje i znalazł miejsce, w którym będzie mógł zacząć od zera, gdzie zostanie doceniony. Jeżeli jednak tego nie zrobi, musi znaleźć siłę, by najpierw zatrzymać, a potem odwrócić to, co się teraz wokół niego dzieje - dodał.
Zdaniem Lipińskiego wszystko komplikuje niepewna sytuacja kontraktowa Zalewskiego. Jego umowa z Romą obowiązuje do końca sezonu, a władze klubu w opinii eksperta mają "zamiatać pod dywan" kwestię jego przedłużenia.
Dziennikarz Kanału Sportowego zauważa, że przypadek Zalewskiego wpisuje się w niepokojący trend, jaki w ostatnim czasie widać w działaniach Romy. Wiele wątpliwości budzi to, jak traktowani są ludzie najbliżej związani z klubem.
W pewny momencie "kozłem ofiarnym" kibiców został bowiem kapitan i wychowanek Romy - Lorenzo Pellegrini. Z kolei po słabym początku sezonu pracę szybko stracił trener Daniele De Rossi, który był piłkarzem rzymskiego klubu przez 17 lat i dorobił się statusu legendy (on z kolei mógł liczyć na poparcie trybun).
Teraz w trudnej sytuacji znalazł się Nicola Zalewski, kolejny zawodnik od najmłodszych lat związany z Giallorossi. W tle tego wszystkiego jest jeszcze konflikt kibiców z władzami klubu. - Nie rozumiem, dlaczego tak się dzieje. To dziwne, że na wychowankach, którzy w innych klubach często mają większy kredyt zaufania od pozostałych piłkarzy, w Romie skupia się krytyka - podsumowuje Lipiński.
Adrian Hulbój, dziennikarz WP SportoweFakty