Cztery złote przychodu i likwidacja. Klapa prestiżowego projektu PZPN

Getty Images / Na zdjęciu: Cezary Kulesza
Getty Images / Na zdjęciu: Cezary Kulesza

Spółka PZPN Invest miała być sztandarowym projektem Cezarego Kuleszy. Na czele stanął jego kolega z Białegostoku. Inwestycja miała przenieść polską piłkę w świat nowych technologii i sztucznej inteligencji. Plany były ambitne. Kończy się likwidacją.

W tym artykule dowiesz się o:

Na początku był PR. Jeszcze nie udało się zarejestrować spółki PZPN Invest w Krajowym Rejestrze Sądowym, a już dziennikarze pisali artykuły przychylne nowemu podmiotowi założonemu przez Polski Związek Piłki Nożnej. PZPN Invest miał być połączeniem świata futbolu, biznesu oraz nauki, wspieraniem tworzenia technologii dla polskich klubów.

Nowa spółka miała się też zająć tworzeniem centrum treningowo-badawczego dla reprezentacji Polski, w którym znalazłoby się centrum medyczne oraz centrum monitoringu zawodników. Ten pomysł ostatecznie próbował później zrealizować sam PZPN, co zakończyło się nieudolną próbą przepchnięcia projektu na setki milionów złotych przez ministra sportu Kamila Bortniczuka na końcówce rządów Prawa i Sprawiedliwości. PZPN wnioskował o pieniądze, które miały pójść m.in. na pięciogwiazdkowy hotel i biura dla działaczy, z naruszeniem obowiązujących przepisów. Opisaliśmy to kilka miesięcy temu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite show młodego bramkarza. "To naprawdę się wydarzyło"

Kolega prezesa prezesem

Szefem PZPN Invest został w 2022 r. Wojciech Strzałkowski. To wieloletni kolega oraz wspólnik prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. Strzałkowski w 2003 roku przejął Jagiellonię Białystok i pomógł jej awansować z ówczesnej trzeciej ligi do drugiej, a potem do ekstraklasy. Działacze klubu z Podlasia w tamtym czasie aktywnie kupowali mecze, za co część z nich została ukarana - zarówno przez sąd jak i organy dyscyplinarne PZPN.

Z aktu oskarżenia w sprawie korupcji w piłce wynika, że ówczesny prezes klubu (Wojciech S. - nie Strzałkowski) miał ustawić osiem meczów Jagiellonii w sezonie 2004/05, PZPN zawiesił go za to na siedem lat, a "Jaga" została ukarana degradacją z ekstraklasy. Po odwołaniu klubu karę zamieniono na odjęcie 10 punktów w sezonie 2009/10. Strzałkowski zasiadał wtedy w radzie nadzorczej klubu z Białegostoku, do dziś pozostaje jego największym udziałowcem. Kulesza do grona udziałowców Jagiellonii dołączył w 2008 r.

Strzałkowski, do tej pory mocniej niż ze startupami kojarzył się, oprócz piłki nożnej, z branżą drzewną. W takiej roli, jako główny udziałowiec spółki zajmującej się produkcją sklejki z drewna liściastego i iglastego, wystąpił choćby w spocie na konwencji Prawa i Sprawiedliwości, promującym w maju 2021 r. założenia programu gospodarczego "Polski Nowy Ład". Strzałkowski spacerując po swojej fabryce mówił, że nie wie, czy poradziłby sobie bez pomocy rządowej. Fragment od 42:50:

W PZPN Invest zapewne nie poradziłby sobie bez pomocy kolegów z zarządu: Marcina Frączka, który wcześniej pracował w Orlen VC, czyli funduszu inwestycyjnym kontrolowanym przez PKN Orlen oraz Michała Żukowskiego, radcy prawnego, eksperta w dziedzinie prawnych aspektów innowacji i mechanizmów ich finansowania, przewodniczącego Komisji ds. innowacji PZPN.

Wycieczka do Kataru niewiele zmienia

Ale nawet mimo tak zacnej kadry spółka nie bardzo miała się czym pochwalić. Co prawda w czerwcu 2022 r. PZPN Invest nawiązał współpracę z Państwowym Instytutem Badawczym NASK, która miała służyć "wymianie informacji o nowych technologiach, informatyzacji i cyfryzacji polskiej piłki nożnej, a także realizacji wspólnych projektów badawczych". We wrześniu ogłoszono wspólny program "Startupy w grze o mundial i inwestorów". Ale trudno nazwać go sukcesem.

Dziś po kliknięciu w podstronę projektu na stronie PZPN dostajemy komunikat, że "coś nieoczekiwanego wydarzyło się podczas uzyskiwania dostępu do tej witryny". W efekcie programu reprezentanci trzech zwycięskich firm pojechali na mundial do Kataru, ale jak dziś nieoficjalnie przyznają ich przedstawiciele, udział w konkursie organizowanym przez PZPN Invest nie wpłynął znacząco na ich działalność. Bo oprócz wycieczki na mecze nie wiązał się z żadnym wsparciem finansowym.

Zarząd spółki powołanej przez piłkarską centralę podkreślał, że nie pobiera wynagrodzenia za swoją pracę. Ale spółka generowała koszty pokrywane przez PZPN. W 2021 r. zanotowała 200 tys. zł, w 2022 r. 20 tys. zł, a w 2023 r. 49 tys. zł straty netto. W raporcie za ten ostatni rok znajdujemy ciekawostkę. W rubryce "przychody operacyjne" znajdujemy kwotę 3,98 zł. Chcieliśmy dowiedzieć się, w jaki sposób generuje się roczny przychód w wysokości niespełna 4 złotych? Ale wiceprezes Michał Żukowski odesłał nas w tej kwestii do prezesa Wojciecha Strzałkowskiego, a ten stwierdził, że nasze pytanie "brzmi raczej ironicznie i nie będę na nie odpowiadał". Gdy zapewniliśmy, że pytamy serio, już się nie odezwał.

Wniosek: likwidacja

Na serio jest za to uchwała podjęta w drugiej połowie września przez walne zebranie akcjonariuszy PZPN Invest. Spółka została postawiona w stan likwidacji. Jak zapewnił nas Michał Żukowski "działania w zakresie innowacji będą kontynuowane przez PZPN lub ewentualnie we współpracy z podmiotami zewnętrznymi", a "PZPN powołał koordynatora ds. innowacji".

Co poszło nie tak w spółce, która miała przenieść polską piłkę w świat nowych technologii? W oficjalnym stanowisku przesłanym nam przez PZPN czytamy, że to wina przepisów: funkcjonowanie i rozwój spółki "niestety uniemożliwiły polskie regulacje prawne". Anonimowy pracownik z biura prasowego PZPN stwierdził, że "w naszym kraju istnieje potrzeba zmian prawnych, które sprzyjałyby rozwojowi takich inicjatyw". Ale o jakie przepisy chodzi i czy w PZPN nie czytali tych przepisów przed powołaniem spółki? Na to anonimowy pracownik PZPN już nie odpowiedział.

Bardziej rozmowny był Michał Żukowski. Według niego, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, która dzieli środki na rozwój startupów, uznaje, że niedopuszczalne jest powiązanie akceleratora biznesowego ze związkiem lub ligą.

- Dochodzi tym samym do absurdalnej sytuacji, w której związek nie może być odbiorcą technologii od osobnego podmiotu, którego jest w 100 procentach właścicielem - tłumaczy Żukowski. Tyle że te przepisy powinni znać w PZPN przed powoływaniem likwidowanej właśnie spółki.

Inaczej przyczyny niepowodzenia PZPN Invest widzi Wojciech Pawlak, były szef PIB NASK, który w 2022 r. podpisywał z piłkarską centralą umowę o współpracy. - PR-owo zaczęliśmy współpracę bardzo obiecująco. Ale jeśli PZPN uruchomił spółkę, która miała inwestować w nowe technologie, to powinien jej zapewnić kapitał na rozwój. Bez tego trudno odnieść sukces w branży startupów - uważa Wojciech Pawlak.

Chcesz 12 mln? To spełnij wszystkie kryteria

Potwierdzenie słów Pawlaka, a przy okazji zaprzeczenie słów Żukowskiego, znajdujemy na stronach Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Jak wynika z dokumentów, obecne przepisy nie przeszkadzały PZPN Invest starać się o ponad 12 mln zł z Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój. Ale zabrakło kompetencji. Wniosek na projekt "DATA4FOOTBALL.PL - Bezpieczny, dostępny i elastyczny system informacji o piłkarzach i rozgrywkach w Polsce" został odrzucony, przez ekspertów NCBiR, bo nie spełniał trzech kryteriów programu.

Ale Michał Żukowski pozostaje optymistą. Zapowiada, że spółka przygotowała dla PZPN dwa duże projekty, które są gotowe do startu przy znalezieniu odpowiedniego finansowania. - Mogę jedynie powiedzieć, że pierwszy to największy w historii polskiego sportu projektu bazodanowy z elementami AI w kolejnym etapie, a drugi to gotowy model akceleratora sportowego - zdradza Michał Żukowski.

Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu: WP SportoweFakty