2 października br. Wojciech Szczęsny podpisał kontrakt z FC Barceloną, który obowiązuje do czerwca 2025 r. W trybie awaryjnym (po poważnej kontuzji Marca-Andre ter Stegena) dołączył do zespołu, w którym występuje już jeden Polak Robert Lewandowski.
To spore zaskoczenie, bo przecież Szczęsny pod koniec sierpnia ogłosił zakończenie kariery (więcej TUTAJ>>). Dał się jednak skusić wielkiemu klubowi. W niedzielnym (6.10) spotkaniu z Deportivo Alaves (bronił Inaki Pena, a Barcelona wygrała 3:0) zasiadł na ławce. Zdaniem hiszpańskich mediów po przerwie reprezentacyjnej Polak ma spore szanse na debiut.
Transfer Szczęsnego był jednym z najgłośniejszych tematów ostatnich dni w polskim sporcie. Głos w tej sprawie zabrał m.in. skoczek narciarski Piotr Żyła.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przyszedł na konferencję z pupilem. Miał ważny powód
- Fajnie. Nie miał długiej tej emerytury, długo nie posiedział. Pewnie coś tam sobie odpoczął i tak i tak. Jednak jak sportowiec coś robi całe życie, to ciężko się później od tego odciąć. Ciachnąć linię i "Dziękuję, nie ma". Myślę, że tam długo go nie musieli przekonywać, żeby wrócił - powiedział Piotr Żyła w rozmowie ze skijumping.pl (słowa te wypowiedział jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem transferu).
Mistrz świata z Oberstdorfu i Planicy życzył Szczęsnemu powodzenia w klubie z Katalonii.
- Myślę, że to będzie dobra decyzja. Fajnie będzie zobaczyć dwóch Polaków w Barcelonie. Trzymam kciuki i kibicuję - dodał w rozmowie ze skijumping.pl.
Hansi Flick, trener FC Barcelony, zasugerował, że Szczęsny będzie gotowy do gry w następnym meczu ligowym - 20 października z Sevillą na Estadi Olimpic Lluis Companys w Barcelonie (więcej TUTAJ>>).