Nieszczęście FC Barcelony rozpoczęło się od niedokładnego podania Marca-Andre ter Stegena do Erica Garcii. Piłkę tuż przed polem karnym przechwycił Takumi Minamino (AS Monaco), a następnie został powalony. Wyglądało to jak ewidentny faul taktyczny Garcii.
- To będzie czerwona kartka moim zdaniem. Jednak żółta? - dziwił się komentujący mecz w Canal+ Rafał Dębiński.
"Sędzia szybko pokazał Hiszpanowi żółtą kartkę, jednocześnie gestykulując, by opuścił boisko. Wywołało to zamieszanie zarówno na stadionie, jak i przed telewizorami. Komentatorzy spekulowali, że sędzia pomylił kolor kartki" - relacjonował "Daily Mail".
Najprawdopodobniej jednak sędzia nie popełnił błędu, a było to... złudzenie optyczne. Tuż po przewinieniu Garcii na Minamino Allard Lindhout sięgnął do kieszeni w spodenkach (sędziowie zwykle tam chowają "czerwień"), a następnie pokazał kartkę Hiszpanowi. Czerwoną. Oto dowód.
Na telewizyjnych powtórkach widać dokładnie, że po wymierzeniu kary obrońcy FC Barcelony holenderski sędzia chowa do kieszonki kartkę w kolorze czerwonym.
Sześć minut po tej sytuacji Maghnes Akliouche dał AS Monaco prowadzenie. Lamine Yamal wyrównał stan meczu po fenomenalnej akcji, jednak George Ilenikhena zapewnił francuskiej drużynie zwycięstwo 12 minut przed końcem spotkania.
Porażka przerwała idealny start FC Barcelony w sezonie, która wygrała wszystkie pięć pierwszych meczów w LaLiga. Zespół Hansiego Flicka prowadzi w tabeli ligowej, mając cztery punkty przewagi nad drugim Realem Madryt.