To był dzień, który zmienił polski futbol. 10 września 2008 roku Robert Lewandowski zadebiutował w reprezentacji, co dało początek nowej erze w historii Biało-Czerwonych. 16 lat temu w meczu el. MŚ 2010 z San Marino (2:0) na niepozornym stadionie w maleńkim Serravalle Robert Lewandowski wyruszył w marsz na piłkarski szczyt.
Już w debiucie strzelił premierowego gola w drużynie narodowej, czego przed nim w meczu o stawkę dokonało tylko ośmiu innych Biało-Czerwonych. Jego wejście do drużyny narodowej było udane, choć nie spektakularne.
- Był cichy, spokojny, grzeczny, może nieco wycofany. To naturalne zachowania 20-latka, który pierwszy raz jest na kadrze. Ale na boisku od samego początku był bardzo konkretny - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty Michał Żewłakow, kapitan reprezentacji w czasie, gdy wchodził do niej "Lewy".
- Jego pojawieniu się w kadrze nie towarzyszyła jakaś specjalna aura. Nie czuliśmy, że dzieje się coś wielkiego. Widać jednak było, że Robert obrał jakąś drogę i nią podąża. Na boisku zachowywał się tak, jak sam chciał. Nie dostosowywał się do nikogo. Owszem, słuchał podpowiedzi, ale nie bał się nikogo. Od początku chciał zaznaczyć swoją obecność. I mi się to podobało, że był odważny i konkretny - dodaje Żewłakow.
"Hej, powołam Cię!"
"Lewy" był fenomenem, bo Leo Beenhakker powołał go na zgrupowanie po rozegraniu przez niego ledwie trzech spotkań w ekstraklasie. Mało tego, cztery tygodnie wcześniej zaprosił go do Wronek na zgrupowanie ligowców, kiedy Lewandowski był w ogóle przed debiutem w najwyższej lidze.
Holender docenił w ten sposób 19-latka, który w dwóch poprzednich sezonach zdobył korony króla strzelców III i II ligi i o którego biła się cała ekstraklasa. Walkę tę wygrał Lech Poznań. Więcej o kulisach transferu TUTAJ.
- Robert to piękna historia. W ogóle mnie nie zaskakuje to, gdzie jest. Pamiętam Roberta w ten sam sposób co Zlatana Ibrahimovicia, którego odkryłem dla Ajaksu w 2001 roku - mówił nam Beenhakker w 2015 roku.
- Widziałem Roberta w jednym czy dwóch meczach. To był młody facet bez doświadczenia, ale miał kilka takich zagrań! To, jak biegał, by zdobyć piłkę. To, jak zachowywał się w polu karnym. To były detale, ale wtedy powiedziałem: "hej, powołam cię!". Od początku byłem przekonany, że może być naprawdę świetnym zawodnikiem - zapewniał legendarny szkoleniowiec.
Niezły Picasso
Beenhakker pokochał Lewandowskiego, ale nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwszy raz o młodym napastniku w kontekście reprezentacji Holender usłyszał wiosną 2008 roku. - W marcu przegraliśmy w Krakowie z USA 0:3. Zmiażdżyli nas. Kadra się nam sypała. Z meczów eliminacyjnych z Portugalią i Belgią do gry nie było połowy "11" - mówi WP SportoweFakty Bogusław Kaczmarek, prawa ręka Beenhakkera i jego przewodnik po meandrach polskiej piłki.
Grzegorz Rasiak miał uraz, a Radosław Matusiak nie grał regularnie w Wiśle Kraków, choć po to wrócił do Polski, by być w formie przed mistrzostwami. Ebi Smolarek w Racingu Santander nie potrafił tygodniami strzelić gola. Podobnie jak Marek Saganowski w Southampton. Z napastników w formie był tylko Maciej Żurawski.
Tymczasem 19-letni "Lewy" strzelał gola za golem w I-ligowym Zniczu i do Pruszkowa zmierzały pielgrzymki z klubów PKO Ekstraklasy. - Powiedziałem wtedy na jednej z odpraw, że jest taki zawodnik, któremu dobrze byłoby się przyjrzeć. Leo, jak to Leo, nie przebierał w słowach: "Bobo, wyp*** mi z tym Lewandowskim i z tymi swoimi pop*** pomysłami! Dwa lata robimy selekcję, a ty mi teraz pier***, że jakiś Lewandowski z Pruszkowa ma zbawić kadrę?!" - wspomina Kaczmarek.
Dlaczego w ogóle Kaczmarek zarekomendował napastnika Znicza do kadry? Na prośbę Cezarego Kucharskiego - swojego byłego podopiecznego ze Stomilu Olsztyn i Górnika Łęczna - który ledwie kilka miesięcy wcześniej "przejął" Lewandowskiego, wykonał kilka obserwacji. Co ciekawe, sztab reprezentacji narady przeprowadzał w prowadzonej przez Kucharskiego restauracji - PZPN nie zapewniał do tego pomieszczeń.
- Imponowała jego koordynacja ruchowa i sprawność. Poruszał się ekonomicznie po boisku. Przekazałem Czarkowi: "Przy przejściu do ekstraklasy i zmianie treningu to będzie napastnik reprezentacji na lata" - zdradza "Bobo" i dodaje: - Zrobiłem mu wykresy na planszy boiskowej, jak się ma typowa "9" w reprezentacji. Niezły Picasso z tego wyszedł. Może Czarek zrobił z tego użytek w pracy z "Lewym".
Nie uwierzył, dopóki nie zobaczył
Beenhakker temat Lewandowskiego zbył, ale w sztabie długo na poważnie zastanawiano się, czy powołać I-ligowca na Euro 2008. Ostatecznie do Austrii i Szwajcarii Beenhakker wziął Saganowskiego, Smolarka, Żurawskiego i Zahorskiego.
Nie bez znaczenia było to, że Holender był na cenzurowanym przez polskie środowisko trenerskie, które miało mu za złe słowa o "wychodzeniu z drewnianych chatek" i "przechodzeniu na jasną stronę księżyca".
I tak przed Euro 2008 dokonał mocno krytykowanej selekcji, powołując wspomnianego Zahorskiego czy Michała Pazdana. Uznano, że wzięcie I-ligowca może się obrócić przeciwko nim i przeciwko samemu Lewandowskiemu. Zresztą spotkało to Pazdana, który na powrót do kadry czekał pięć długich lat.
- Jeszcze w Wiedniu na lotnisku, po odpadnięciu z Euro 2008, przypomniałem Leo o Lewandowskim. Żeby miał na niego oko, bo to będzie napastnik kadry na wiele, wiele lat. Jak widać, "nie uwierzył, dopóki nie zobaczył". Potem wystarczyły mu dwa mecze na żywo, by go powołać - mówi Kaczmarek.
Długo się taki nie urodzi?
Lewandowski długo na debiut w reprezentacji czekać nie musiał. Zagrał z "13", ale to był szczęśliwy występ, a 10 września 2008 roku okazał się być dniem, który odmienił polski futbol na ponad dekadę. "Lewy" na swoich plecach wniósł reprezentację na pięć kolejnych turniejów: ME 2016, MŚ 2018, ME 2020, MŚ 2022 i Euro 2024. Po drodze został najskuteczniejszym strzelcem Biało-Czerwonych w historii (84) i trzecim najlepszym reprezentacyjnym strzelcem w Europie.
- Wtedy nikt by nie przewidział tego, że zrobi taką karierę i osiągnie tak wiele. Chociaż widać było, że na pewno będzie "żył z piłki". Może nikt nie widział go w Bayernie i Barcelonie, wygrywającego plebiscyt Piłkarza Roku. Ale było widać wtedy, że będzie lepszy niż jest. Miał potencjał do rozwoju, ale nikt nie wiedział, dokąd on sięga - mówi Żewłakow.
- Mieliśmy wspaniałych piłkarzy. Od Wilimowskiego, przez Pohla, Brychczego, po Lubańskiego, Deynę i Bońka, ale żaden z nich nie miał takiego wpływu na reprezentację. My na "Lewym" wjechaliśmy na pięć imprez. Nie mówię, że jest najlepiej wyszkolonym, ale długo się może nie urodzić ktoś, kto mu dorówna. Jeśli w ogóle - puentuje Kaczmarek.
16 lat po debiucie Robert Lewandowski jest rekordzistą reprezentacji Polski pod względem rozegranych w niej spotkań (153) i strzelonych dla niej goli (84). Jest też najlepszym strzelcem w meczach o stawkę (64) i w ogóle najstarszym autorem bramki dla Biało-Czerwonych (36 lat i 15 dni).
Rozegrał najwięcej spotkań jako kapitan (90) i jest nim najdłużej w historii, bo już 10 lat. Reprezentował kraj na sześciu wielkich turniejach (ME 2012, 2016, 2020 i 2024 oraz MŚ 2018, 2022), co też jest rekordem drużyny narodowej. Takim samym osiągnięciem może się pochwalić jeszcze tylko Wojciech Szczęsny.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!