Legia Warszawa wskoczyła na fotel lidera. Kontrowersyjny rzut karny

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa pewnie wygrała z Radomiakiem Radom
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Legia Warszawa pewnie wygrała z Radomiakiem Radom
zdjęcie autora artykułu

Legia Warszawa długo łapała właściwy rytm, ale ostatecznie dość pewnie wygrała z Radomiakiem Radom 4:1 w meczu 5. kolejki PKO Ekstraklasy. Sędzia Damian Sylwestrzak podyktował dwa rzuty karne dla gospodarzy, z czego jeden był mocno kontrowersyjny.

W tym artykule dowiesz się o:

Zwycięstwo w pełni zasłużone, po którym Legia dołączyła do drużyn z ligowej czołówki z dziesięcioma punktami i póki co jest liderem tabeli.

Niemniej, pierwsze pół godziny nie było idealne. To znaczy, Legia miała optyczną przewagę, natomiast niewiele z tego wynikało, a już na pewno niewiele dobrego.

Bardzo ważna okazała się sytuacja z 35. minuty, gdy po strzale Bartosza Kapustki piłka trafiła w rękę Rahila Mammadova. Początkowo nikt tego nie dostrzegł, ale sędzia Damian Sylwestrzak otrzymał sygnał od kolegów na wozie VAR, podszedł do monitora i podyktował rzut karny dla Legii. Pewnie wykonał go Blaz Kramer i gospodarzom było znacznie łatwiej. Szczególnie, że chwilę przed przerwą Kapustka dorzucił jeszcze gola.

Radomiak przez większość spotkania nie miał absolutnie nic do powiedzenia. W ataku drużyna prowadzona przez Bruno Baltazara praktycznie nie istniała. Zapamiętamy głównie iście kabaretowe wykonanie rzutu wolnego, po którym nikt nie został na asekuracji i Legia miał kontratak w proporcjach czterech na dwóch (inna sprawa, że nie udało się tego zakończyć golem). Zero jakiegokolwiek pomysłu na grę. Zawodnicy tej drużyny odstawili niezłą szopkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Można oglądać bez końca. Bramka stadiony świata

W drugiej połowie dość nieoczekiwanie złapali jednak kontakt. Radomiak wyprowadził fantastyczną akcję, Leandro podał do Capity, a ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem. Wydawało się, że goście zyskali nową energię i będą w stanie coś ugrać w stolicy, ale ich entuzjazm został bardzo szybko zgaszony.

Kilka minut później sędzia Sylwestrzak dopatrzył się faulu Damiana Jakubika w polu karnym. Uznał, że obrońca Radomiaka uderzył w twarz Claude'a Goncalvesa. Sytuacja z gatunku tych bardzo kontrowersyjnych, choć tu akurat VAR nawet nie zawołał arbitra do monitora. "Jedenastkę" wykorzystał rezerwowy tego dnia Marc Gual i Legia odzyskała równowagę.

Później goście zagrozili bramce Tobiasza tylko raz, gdy Capita ruszył do kontrataku. Zaimponował szybkością, natomiast jego strzał obronił golkiper Legii. Gospodarze pewnie mieli z tyłu głowy, że za chwilę czeka ich mecz z Dritą w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy i za bardzo nie forsowali tempa. Ale to nie przeszkodziło odnieść przekonującego zwycięstwa. Radomiak w końcówce popełniał sporo błędów i jeden z nich został wykorzystany przez młodego Wojciecha Urbańskiego.

To trzecia z rzędu przegrana Radomiaka.

Legia Warszawa - Radomiak Radom 4:1 (2:0) 1:0 Blaz Kramer (k.) 38' 2:0 Bartosz Kapustka 45+3' 2:1 Capita 61' 3:1 Marc Gual (k.) 70' 4:1 Wojciech Urbański 90'

Składy:

Legia: Kacper Tobiasz - Paweł Wszołek (80' Kacper Chodyna), Artur Jędrzejczyk (66' Steve Kapuadi), Rafał Augustyniak, Sergio Barcia, Ruben Vinagre - Bartosz Kapustka (63' Marc Gual), Claude Goncalves, Ryoya Morishita (80' Wojciech Urbański) - Blaz Kramer, Migouel Alfarela (63' Luquinhas).

Radomiak: Wiktor Koptas - Zie Ouattara, Raphael Rossi, Rahil Mammadov, Damian Jakubik - Leandro (78' Krystian Okoniewski), Luizao (35' Bruno Jordao), Roberto Alves, Rafał Wolski (46' Capita), Joao Peglow (67' Radosław Cielemęcki) - Leonardo Rocha.

Żółte kartki: Kramer, Urbański (Legia) oraz Leandro, Jakubik, Rossi, Roberto Alves (Radomiak).

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty