Po laniu od Rapidu Wiedeń i dość niespodziewanej przegranej w Pruszkowie w miniony weekend Wisła Kraków chciała się zrehabilitować w oczach kibiców.
Zadanie proste nie było. W poprzednim sezonie Spartak Trnava sensacyjnie wyeliminował Lecha Poznań, a poza tym nie należy zapominać, że Wisła jest pierwszoligowcem. To Słowacy byli faworytem.
Jednak "Biała Gwiazda" nie pękła. Co prawda gospodarze na początku mieli przewagę, w pewnym momencie sędzia podyktował nawet rzut karny, natomiast VAR podpowiedział mu, że decyzja była błędna i ostatecznie stojący w bramce Kamil Broda nie musiał się wykazać.
Wisła czekała na swoją szansę i ta w końcu nadeszła. Na zegarze była 26. minuta. Angel Baena uciekł obrońcy Spartaka i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Co prawda uderzył źle, ale piłka szczęśliwie znalazła się w zasięgu Hiszpana. Nie szukał dobitki, tylko bardzo przytomnie zagrał piłkę do niepilnowanego Angela Rodado, a ten trafił do siatki z kilku metrów.
Zobacz gola dla Wisły:
Niestety w drugiej połowie do głosu doszli Słowacy. Tuż po przerwie doprowadzili do wyrównania, a po kilkunastu minutach byli już na prowadzeniu po kapitalnym uderzeniu. W obu sytuacjach koszmarnie zachowała się jednak defensywa Wisly.
Gol na 1:1
Gol na 2:1
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zabawa Lewandowskiego na treningu. Co za technika!
CZYTAJ TAKŻE:
Trener Bodo/Glimt pod wrażeniem kibiców Jagiellonii. "Było naprawdę trudno"
Kibice Legii obecni w Broendby mimo zakazu. Wymowny transparent gospodarzy