We wtorek swoją europejską przygodę rozpoczęła Jagiellonia Białystok. Mistrz Polski wygrał na Litwie aż 4:0 i dał dobry przykład pozostałym zespołom, które w kolejnych dniach przystępowały do swoich zmagań.
Niemalże dokładnie dobę po meczu Jagi grę zaczął Śląsk Wrocław. Rywalizacja wicemistrza kraju z Riga FC miała ogromne znaczenie, bo przecież ważne było, aby przywieźć dobrą zaliczkę przed rewanżem we Wrocławiu.
Na pewno planem było zakończenie tego starcia bez straty bramki, bo przecież WKS słynął w poprzednim sezonie z bardzo dobrej gry obronnej. Okazało się jednak, że łotewska ekipa bardzo szybko znalazła drogę do bramki.
Już w siódmej minucie jeden z graczy gospodarzy zagrał daleką piłkę w pole karne Śląska. Tam niepewnie interweniował Mateusz Żukowski i po chwili do piłki dopadł Ousseynou Niang, po czym umieścił ją w siatce.
Rafał Leszczyński nie miał zbyt dużych szans na skuteczną interwencję w tej akcji i faktycznie nie zdołał pomóc kolegom. Wrocławianie szybko stracili bramkę i niemalże od samego początku musieli odrabiać straty.
Czytaj też:
Wisła Kraków ukarana przez UEFA
Media: mówią "nie" Szczęsnemu
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Niesamowite trafienie. Takie bramki zdarzają się naprawdę bardzo rzadko