20 kwietnia, mecz przyjaźni na Stadionie Śląskim, rekord frekwencji w PKO Ekstraklasie i dramat jednego z ważniejszych zawodników. To już była końcówka spotkania Ruchu Chorzów z Widzewem Łódź. W doliczonym czasie sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką.
W tym samym czasie swój dramat przeżywał Patryk Sikora, który chwilę wcześniej padł w szesnastce. Nie każdy dostrzegł ten moment. Od razu pojawiły się myśli, że to może być kolejny dramat pomocnika. Wszak Sikora już wcześniej dwukrotnie zrywał więzadła w kolanie. Za każdym razem wracał i był mocnym punktem Ruchu.
Najgorsze przewidywania potwierdziły się. 24-latek zerwał więzadło krzyżowe przednie i przeszedł operację. W piątek pojawił się na zgrupowaniu zespołu w Busku-Zdroju. - Fajnie było przyjechać na te dwa dni, spotkać się z chłopakami, porozmawiać, poznać nowe twarze - powiedział dochodzący do zdrowia zawodnik w rozmowie z klubową stroną.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Wiele pytań po meczu Niemców. Eksperci czują niesmak
[i]
[/i]
Na powrót Patryka Sikory na ligowe boiska kibice będą musieli jednak jeszcze dość długo poczekać. - Jest określony protokół, który mówi, że po takiej kontuzji trzeba czekać na powrót około 8-9 miesięcy. Tak przedstawił mi to lekarz i tak chcę zrobić. Mój plan to wrócić do zespołu na przygotowania do rundy wiosennej - przyznał zawodnik Niebieskich. - Myślę, że rehabilitacja przebiega wręcz wzorowo, ponadprogramowo. Czuję się dobrze, coraz lepiej przyjmuję wszystkie ćwiczenia, jestem na dobrej drodze - podsumował.
Czytaj także:
Southgate postawił na perełkę. Pierwsza taka sytuacja u Anglików od 10 lat
Klęska Włochów na Euro 2024. Jest decyzja ws. trenera