Porażka z Holandią 1:2, Austrią 1:3 i remis z Francją 1:1. Euro 2024 przechodzi historii, patrząc na nie z perspektywy polskich kibiców. Biało-Czerwoni na otarcie łez zdobyli honorowy punkt z aktualnymi wicemistrzami świata i nie zostali jedyną drużyną w turnieju, która przegrała wszystkie mecze. Nie pobili także kilku innych niechlubnych rekordów.
- Zagraliśmy dobre spotkanie na koniec mistrzostw i to cieszy. Mamy materiał, by zbudować ciekawą reprezentację. To zadanie trenera Michała Probierza. Niektórym piłkarzom trzeba podziękować, innych zacząć budować. Wszystko należy zacząć od analizy. Spokojnej, przemyślanej, bynajmniej niepochopnej. Mieliśmy dobre momenty na tym turnieju. Zremisowaliśmy z Francją, walczyliśmy fragmentami, jak równy z równym przeciwko Holendrom. Jest potencjał - mówi WP SportoweFakty 69-krotny reprezentant kraju, strzelec 19 goli dla reprezentacji Polski Roman Kosecki.
Polacy na "3+"
Francja była murowanym faworytem spotkania z Biało-Czerwonymi. Ostatecznie nie potwierdziła tego na murawie. Eksperci przed rozpoczęciem turnieju widzieli zespół Didiera Deschampsa w gronie głównych potentatów do zwycięstwa w całej imprezie. We wtorek zobaczyliśmy kolejny mecz, który pokazał, że forma Les Bleus wcale nie gwarantuje im medalu. Francuzi nie zachwycili także na inaugurację z Austrią i w kolejnym meczu z Holandią. Ostatecznie zajęli drugie miejsce w grupie, za Austrią.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro" Największy wygrany reprezentacji Polski? "To na pewno wielka przyszłość naszej kadry"
- Dziennikarze francuscy piszą po naszym ostatnim spotkaniu fazy grupowej, że Les Bleus zagrali słabo. Z kolei polskie media piszą, że to Biało-Czerwoni zagrali dobrze. Z mojej perspektywy chwilami przyjemnie się to oglądało. Francuzi potrafili przejmować kontrolę, ale pod koniec byli nerwowi. Przy dobrych wiatrach i zwiększeniu obrotów mogliśmy ich za to jeszcze ukarać. Mecze z tym zespołem nigdy nie są proste, a wiem to z autopsji, bo miałem kilka okazji, by samemu się przekonać - zauważa były napastnik Atletico Madryt.
Przed Euro 2024 mówiło się, że Polacy trafili do grupy śmierci. Nasz rozmówca się z tym nie zgadza. - Austriacy wygrali grupę, ograli Holendrów. Na pewno to duża niespodzianka. Z drugiej strony taka jest piłka nożna. Wszyscy myśleli, że Francuzi zajmą pierwsze miejsce, a drugie właśnie Holendrzy. Stało się zupełnie inaczej. To jest turniej. Każdy mecz jest ważny, trzeba zdobywać punkty. Szkoda, że zagraliśmy najsłabiej z Austrią i nie nadrobiliśmy tego w pozostałych dwóch meczach. Nie znaleźliśmy się w grupie śmierci. Każdy, kto wyszedł z grupy na tym turnieju, wygrał chociaż jeden mecz. My tego nie zrobiliśmy i odpadamy - stwierdza Kosecki.
- Trener Probierz nie miał za dużo czasu, by wdrożyć swój system gry. Było widać, że przechodzimy proces zmian w trakcie Euro 2024 i turniej ma zbudować nasz zespół. Teraz życzę naszemu szkoleniowcowi, żeby kontynuował swoją misję. Będzie miał zdecydowanie więcej czasu. Być może kolejny progres zobaczymy już w trakcie zbliżającej się Ligi Narodów. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku. W skali od 0 do 6 wystawiłbym Polakom mocne 3+ albo i 4 po ostatnim meczu - dodaje.
Czas na zmianę warty?
Polska już po raz czwarty zagra w Lidze Narodów A. Biało-Czerwoni zmierzą się ze Szkocją, Chorwacją i Portugalią. Dwie drużyny awansują do ćwierćfinałów rozgrywek, trzeci zespół zagra w barażu o pozostanie w dywizji, zaś ostatni spadnie do Ligi Narodów B. Nasuwa się pytanie, w jakim składzie zespół Michała Probierza przystąpi do turnieju. Niedawno karierę reprezentacyjną zakończył Kamil Grosicki (więcej -> TUTAJ). Kosecki uważa, że niektórzy powinni pójść w jego ślady.
- Nasz udział w mistrzostwach Europy stał pod wielkim znakiem zapytania. Ostatecznie stanęliśmy na wysokości zadania, choć w samym turnieju mogliśmy wypaść lepiej i boli, że nie zrealizowaliśmy celu, którym było wyjście z grupy. W tej chwili pozostaje nam się cieszyć pozytywami, a takowe były. Dobrze zabrał Kacper Urbański, świetnie bronił Łukasz Skorupski. Teraz trzeba skupić się na tym, co dalej. Na pewno niektórym zawodnikom podziękować. Nie będę nikogo wytykał nikogo palcami. Nie ma ludzi niezastąpionych. Można jeszcze odnieść się do znanego sloganu - umarł król, niech żyje król - podsumowuje Roman Kosecki.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Lubański jednoznacznie o Lewandowskim w reprezentacji Polski
- Klęska na Euro. Henryk Kasperczak wie, dlaczego w Polsce jest tak źle