Do ostatniej kolejki trwała w Fortuna I lidze walka o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Arka Gdynia podejmowała GKS Katowice, ale nie zdołała zakończyć tego starcia na swoją korzyść. Z bespośredniego awansu do PKO Ekstraklasy cieszyła się w niedzielę GieKSa.
Ekipa z Trójmiasta przegrała na własnym stadionie 0:1 (---> RELACJA), ale będzie miała jeszcze szansę na wywalczenie przepustki do grona najlepszych zespołów w naszym kraju poprzez baraże.
Jak już informowaliśmy wcześniej (---> TUTAJ), przed arcyważnym meczem z zespołem z Katowic na treningu Arki pojawili się kibice, którzy chcieli odpowiednio "zmotywować" piłkarzy. Efekt był jednak odwrotny od zamierzonego. Tę pełną wulgaryzmów przemowę zawodnicy z pewnością zapamiętają na bardzo długo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! To może być gol sezonu
- J**** te derby k****, j***** te derby z Gdańskiem. Mamy nowy cel! Przyjeżdżają pastuchy j***** k**** brudne, do nas, na nasz teren. Gramy na naszych zasadach. Każdy ma dać sto procent z siebie, serce i charakter do końca. Ktoś da d***, to będzie z tego rozliczony. Do końca k**** grać! W niedzielę macie szansę zmazać całą plamę. Dwanaście tysięcy kibiców na trybunach. Także macie k**** mega możliwość naprawienia tego błędu. Jeżeli wy tego nie zrobicie, to ten smród będzie się za wami ciągnął k**** w nieskończoność - słyszeliśmy.
- My naprawdę na was liczymy, będziecie mieli nasze wsparcie, ale my chcemy widzieć, że każdy z was da z siebie wszystko. Jeżeli ktoś się nie czuje na siłach, jest już zmęczony końcówką sezonu, czuje, że głowa mu nie wytrzyma tej presji, to niech powie dzisiaj trenerowi, że on nie chce grać. Bo my k**** nie chcemy widzieć, że ktoś wyjdzie i się podda w tym meczu. To jest najważniejszy mecz i trzeba to teraz załatwić. Mamy wygrać, a nie k**** wychodzić i grać na remis - krzyczał kolejny z kibiców.
Nagranie ze słynną "przemową motywacyjną" krążyło w sieci i oczywiście dotarło także do piłkarzy GieKSy. Choć poleciało w ich stronę kilka soczystych wyzwisk, nie rozjuszyło to zawodników z Katowic.
- Nas już nie trzeba było dodatkowo mobilizować. Byliśmy spokojni, czuliśmy swoją wartość. Za to piłkarze Arki, chyba też to widzieliście, nie byli wtedy sobą. Pogadanka z kibicami zadziałała na nich demotywująco, jestem o tym przekonany. Brakowało im pewności siebie, łatwo oddawali nam piłkę. A w takich meczach mental jest najważniejszy - zauważył Mateusz Mak, cytowany przez Przemysława Michalaka z "Weszło".
Trener Rafał Górak przyznał z kolei, że zawodnicy nie cierpią takich sytuacji. - Według mnie to niczemu nie służy. Jest fatalne. Po fakcie wydaje mi się, że kibice Arki mogli mieć kaca moralnego za tę akcję.
Adrian Błąd wyznał, że najlepszym "mentalnym kopniakiem" był filmik, który puścił im w szatni ich szkoleniowiec. - My mieliśmy osobną motywację od naszych rodzin - wyjaśnił strzelec jedynej bramki. Z gola jednak się nie cieszył z szacunku do Arki, w której występował w przeszłości przez kilka miesięcy.