Legia Warszawa rozegrała pierwszy mecz pod wodzą Goncalo Feio, który zastąpił na stanowisku Kostę Runjaicia. Portugalczyk nie miał dużo czasu na przygotowanie zespołu przed debiutem w PKO Ekstraklasie. Zanosiło się jednak długo na zdobycie kompletu punktów na stadionie w Częstochowie. Legia prowadziła od 17. do 82. minuty dzięki strzałowi Tomasa Pekharta z wrzutki Radovana Pankova.
- Byłem świadomy, jaki klub reprezentuję, więc żaden inny wynik niż zwycięstwo nie może powodować u mnie zadowolenia. Wierzę w zwycięstwo w każdych okolicznościach. Z drugiej strony, Raków u siebie nie przegrywa i wiedziałem, że będzie wymagającym przeciwnikiem - mówi Goncalo Feio na konferencji prasowej.
- Raków miał dłużej piłkę i był bliżej naszej bramki niż my bramki Rakowa. Nie było jednak wielu sytuacji podbramkowych. Prosiłem o poświęcenie, solidarność. Uważam, że drużyna poświęciła się dla klubu i to będzie nasze DNA. Po trzech dniach pracy jestem zadowolony z odpowiedzi drużyny, niezadowolony z wyniku. Pozostało nam pracować, żeby za tydzień wygrać. Na razie nie mieliśmy dużo czasu - dodaje Portugalczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Debiut w Legii był dla mnie wyjątkowym dniem. Cenię również Raków, w którym spędziłem 2,5 roku i byłem częścią zdobywania pierwszych trofeów w historii klubu. Czułem ekscytację pierwszym meczem, a po jego zakończeniu czułem rozczarowanie. Nie uznaję żadnego innego wyniku niż zwycięstwo, tak jak Legia. W Legii "musimy wygrać lub musimy wygrać". Tak było i będzie zawsze - zaznacza Goncalo Feio.
Raków Częstochowa wyszarpnął punkt w końcówce podstawowego czasu. Bramka na 1:1 padła w 82. minucie za sprawą strzału Antego Crnaca, który wykorzystał dośrodkowanie Frana Tudora. Dawid Szwarga odniósł się na konferencji prasowej nie tylko do gry mistrza Polski, ale również do jednej z decyzji sędziego Piotra Lasyka i jego pomocników na VAR-ze.
- W pierwszej połowie spotkanie było zamknięte z obu stron. Oba zespoły były zdyscyplinowane taktycznie, dobre w obronie i w pressingu. Nie było wielu dogodnych sytuacji podbramkowych. Druga połowa była już bardzo dobra, energiczna. W niej zepchnęliśmy nisko przeciwnika. Zabrakło "kropki nad i" w postaci drugiego gola. Generalnie jednak oceniam mecz pozytywnie - opowiada Dawid Szwarga.
- Jestem trenerem Rakowa od 10 miesięcy i po raz pierwszy jestem zmuszony do skomentowania pracy sędziego. W 35. minucie należał nam się rzut karny, ponieważ zawodnik został kopnięty w nogę. Nie rozumiem, dlaczego ta sytuacja nie była VAR-owana. To oznacza, że ktoś nie wykonał swojej pracy, ponieważ gra została wznowiona po zaledwie kilku sekundach - zwraca uwagę trener Rakowa na kolizję Jeana Carlosa Silvy z Rafałem Augustyniakiem.
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Wisła Kraków wzmacnia skrzydła. Doświadczony Albańczyk ma pomóc w awansie