W czwartkowy wieczór reprezentacja Polski zmierzy się w Warszawie z Estonią w półfinale baraży o awans do Euro 2024 (godz. 20.45). W rozmowie z nami były bramkarz reprezentacji Estonii Sergei Pareiko wskazuje atuty czwartkowych rywali Biało-Czerwonych. - Ostatnią taką szansę Estończycy mieli trzynaście lat temu. Trzeba to spróbować wykorzystać - zwraca uwagę były golkiper.
47-letni Pareiko wspomina też czasy współpracy z Michałem Probierzem w Wiśle Kraków (2012). - Zawsze był ambitnym trenerem. Finansowa sytuacja "Białej Gwiazdy" wówczas już nie była łatwa. Niektórzy zawodnicy, którzy byli wówczas w Wiśle, po prostu nie trenowali normalnie, gdy nie płacono im pensji na czas - zdradza.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Jak nastawienie przed barażowym meczem Polska - Estonia?
Sergei Pareiko, 65-krotny reprezentant Estonii: To normalne, że przed takim meczem komentuje się, kto jest faworytem, a kto słabszym zespołem. Nic nowego nie powiem, gdy wskażę, że tym razem faworytem jest Polska. Natomiast Estończycy na pewno pokażą charakter, chęci do gry i do walki o awans do finału baraży.
ZOBACZ WIDEO: Studio przed meczem Polska - Estonia. Czy mamy się czego obawiać?
Generalnie pech Estonii polega na tym, że kryzys u Roberta Lewandowskiego już najwyraźniej się skończył.
Pytanie, co znaczy tak naprawdę "kryzys" Lewandowskiego? On przecież strzelał cały czas, tylko czasem mogło tych bramek być mniej, a czasem więcej. Robert jest piłkarzem, którego można porównywać nawet i z Cristiano Ronaldo czy Leo Messim. Wiadomo jednak, że dla Lewandowskiego najważniejsze jest, by te piłki do niego dochodziły. I to, czy one będą do niego docierały, może być kluczem do tego meczu.
Co może być mocną stroną kadry Estonii w starciu z Polską? Stałe fragmenty gry? Indywidualnie to polscy zawodnicy grają w teoretycznie lepszych klubach.
Oczywiście, indywidualne umiejętności Polaków to wyższy poziom, niż u Estończyków, grają też w lepszych zespołach. Natomiast w tym spotkaniu Estonia musi właśnie zrobić wszystko, by podania nie dochodziły do "Lewego". Trzeba zorganizować się tak, by ten mecz nie był dla Polski łatwy. Tak, by Polacy nie byli w stanie zbytnio wykorzystać swoich atutów, w tym szybkości. Jak patrzyłem, to na Stadionie Narodowym jest wymieniona murawa i to w pewnym sensie też może pomóc Estonii.
Z czasów, gdy pan występował w kadrze Estonii pozostali jeszcze w obecnej reprezentacji Konstantin Vassiljev czy Ken Kallaste, obaj znani z polskiej Ekstraklasy. Przy czym ten pierwszy wypadł ze składu.
Do reprezentacji wrócił też ostatnio Ragnar Klavan. W takich meczach ważne jest doświadczenie. Choćby to, że tacy gracze są nawykli do gry przy dużej publiczności. Takiej, jaka będzie na Narodowym. Mogą wspomóc reprezentacyjną młodzież. Myślę, że właśnie dlatego powrócił do kadry Klavan.
W obronie wyróżnia się Karol Mets, na co dzień grający w 2. Bundeslidze, w St. Pauli. Będzie starał się uprzykrzyć życie Lewandowskiemu?
Jego ekipa jest obecnie na pierwszym miejscu w tabeli 2. Bundesligi. Mamy teraz naprawdę dobrych zawodników w linii defensywnej. Na dziś, to nasze optymalne zestawienie obrony. Jest jeszcze Marten Kuusk, który bardzo dobrze funkcjonuje w polskiej Fortuna I lidze. Najpewniej estońska obrona będzie cały czas czuła presję ze strony polskich zawodników, ale mamy doświadczenie i spokój w tej linii defensywnej.
Młodych zawodników w reprezentacji Estonii jest sporo, niektórzy to spore talenty? W Romie jest Martin Vetkal, w Arsenalu - 22-letni bramkarz Karl Hein. To przyszłość waszej kadry?
Tak, ale trochę brakuje im ogrania w takim męskim futbolu, okrzepnięcia na poziomie seniorskim. Vetkal to rocznik 2004, jest więc bardzo młody. Podobnie wspomniany bramkarz Arsenalu. Potrzebują trochę czasu, by zaczęli grać regularnie na poziomie seniorskim. Znaleźli się w dużych klubach, ale i konkurencja jest tam naprawdę wielka. Natomiast widać ten progres i to, jak oni są budowani w swoich klubach.
Na Estonii będzie ciążyć znacznie mniejsza presja niż na Polakach? Zagrają na większym luzie?
Zawsze jest presja. To wielka szansa dla tych kadrowiczów, którzy wyjdą na boisko. Tak, by potem każdy z nich mógł wprost powiedzieć w oczy, że zrobili wszystko, by awansować. Są dwa kroki do zrobienia do awansu na mistrzostwa Europy. Trzeba dać z siebie maksimum, albo nawet i więcej, niż maksimum w tych meczach. Ostatnią taką szansę mieli 13 lat temu. Trzeba to spróbować wykorzystać.
Jako byłego bramkarza, nie dziwi pana, że Wojciech Szczęsny już jakiś czas temu zapowiedział, że po ewentualnym występie na mistrzostwach Europy zakończy reprezentacyjną karierę? Nie za wcześnie?
To wszystko zależy od niego samego. Oczywiście, bramkarze mogą grać i do czterdziestki i cały czas występować w narodowych drużynach. Mamy wiele przykładów takich karier. Myślę jednak, że mamy teraz duży potencjał polskich młodych bramkarzy, którzy grają w dobrych zagranicznych klubach. Oni też są bardzo ambitni. Czytam, że Manchester United chce Marcina Bułkę, w AS Monaco też gra Radosław Majecki. Być może dla Wojtka lepiej będzie teraz skoncentrować się na grze w klubie - tak dużym, jak Juventus. Wiadomo, że zdrowie nie zawsze już jest takie, jak u młodych. Czasem samemu przed sobą trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nadal człowiek jest w stanie być zaangażowany tak na więcej, niż sto procent w grę w kadrze, czy już czas trochę na spokój. A jednocześnie na kontynuację zawodowej kariery bramkarskiej.
Tak, aby utrzymać się wciąż w tym europejskim topie. Bo chyba nadal - mimo przytrafiających się czasem błędów - Szczęsnego można do takiego grona zaliczyć?
Wszyscy bramkarze robią błędy, nie tylko Wojtkowi się one czasem przytrafiają. Istotne jest, by kluby nie traciły zbyt często punktów po tych błędach. Wojciech nadal trzyma bardzo wysoki poziom.
Pański syn Daniił Pareiko też rozwija karierę bramkarską, poszedł w ślady ojca. Ostatnio dostał powołanie na zgrupowanie treningowe kadry U-21 Estonii.
Najważniejsze, że rozwija się jako bramkarz cały czas. Golkiper to nie jest łatwa rola na boisku, na człowieku spoczywa duża odpowiedzialność. Mam jednak wrażenie, że on teraz ma większe możliwości, niż ja miałem. Trzeba wykorzystać teraz ten czas na rozwój. Tak, by zrobił większą karierę, niż ja. Na tym etapie wszystko już zależy od niego, nie ode mnie!
Jak pan wspomina Michała Probierza z czasów waszej współpracy w Wiśle Kraków? Były już wówczas jakieś sygnały, że ten trener może kiedyś zajść aż do piłki reprezentacyjnej?
Michał zawsze był ambitnym trenerem. Wisła była jednym z pierwszych naprawdę dużych klubów w jego karierze szkoleniowca. Natomiast ostatnio Probierz bardzo dobrą robotę wykonywał z kadrą U-21. To był taki jego naturalny ruch, by objąć teraz kadrę seniorską. Oczywiście, nie było awansu bezpośredniego na Euro, widać, że była duża presja na zespole. Mecz z Mołdawią to pokazał.
Trzeba przyznać, że Probierz do Wisły - w czasach pańskiej gry tam - trafił w trudnym momencie. "Złota era" klubu powoli zbliżała się ku końcowi, a zaczynały się problemy, które do dziś trawią "Białą Gwiazdę".
Tak, widać też było, że w kolejnych w klubach w karierze Probierz już potrafił wykorzystać to doświadczenie zdobyte w Wiśle. Finansowa sytuacja "Białej Gwiazdy" wówczas już nie była łatwa. Niektórzy zawodnicy, którzy byli wówczas w Wiśle, po prostu nie trenowali normalnie, gdy nie płacono im pensji na czas. Wiadomo, że Michał chciał zbudować zespół, w drużynie było wówczas pięćdziesiąt procent obcokrajowców. I tak w pełni mu się to jednak nie udało. To był wtedy ogromny problem. Piłkarsko prezentowaliśmy dobry poziom, ale myślę, że ogólnie już w tym czasie nie funkcjonowaliśmy dobrze jako zespół.
Cały czas śledzi pan to, co się dzieje z pana byłym klubem. Dlaczego, pańskim zdaniem, od tamtej pory Wisła tak naprawdę stacza się po równi pochyłej, w coraz większe kłopoty?
Po pierwsze, aby zbudować dobrze klub, to finansowo musi być zagwarantowana płynność. Jak czytam, to nie ma jednego roku, żeby w Wiśle nie było problemów finansowych. Możliwe, że piłkarze cały czas to czują, ten brak pewności. Nie ma tej solidności finansowej, co we wcześniejszych czasach Bogusława Cupiała. Taki klub, jak Wisła powinien mieć wielu sponsorów, którzy mogą pomóc mu wyjść z kryzysu. Struktura organizacyjna klubu też musi być jasna. Wszyscy muszą rozumieć, kto za co odpowiada. To bardzo ważny element. Jak wszyscy odpowiadają za wszystko, to nie pomaga.
Ma pan jeszcze kontakt z kimś z tamtej drużyny z pańskich czasów?
Czasami tak: z Cwetanem Genkowem, Jarosławem Krzoską. A także z byłym trenerem bramkarzy Wisły Pawłem Primelem. To była przyjemność pracować razem. Kiedy tylko będę miał wolną chwilę, to przyjadę do Krakowa. Atmosfera na stadionie Wisły jest nadal fenomenalna. Trzeba wrócić do Ekstraklasy, bo Wisła była zawsze na pierwszym planie w polskiej piłce.
Rozmawiała Justyna Krupa
***
Oglądaj mecz Polska - Estonia w Pilocie WP (link sponsorowany)
Mecz Polska - Estonia odbędzie się w czwartek o godz. 20:45. Transmisja w TVP 1 i TVP Sport oraz na platformie Pilot WP. Relacja NA ŻYWO na WP SportoweFakty.
Kamil Grosicki wspomniał kryzys w kadrze. "Tego brakowało"
Zaskakujące zakończenie. Probierz zacytował niemieckiego filozofa