Drugi sezon w barwach FC Barcelony rozgrywa Robert Lewandowski. Mimo że nie jest tak skuteczny jak w poprzedni sezonie, wciąż jest jednym z liderów zespołu.
Często musi mierzyć się także z krytyką pod swoim adresem oraz wieloma, nie do końca sprawdzonymi informacjami na swój temat oraz Barcelony. Okazuje się, że na początku przygody z Dumą Katalonii Lewandowski nie był przygotowany na tak wiele nieprawdziwych informacji.
- Wiedziałem, że tak będzie, ale rzeczywistość przerosła oczekiwania. Powstaje tyle nieprawdziwych informacji, że szok. O Barcelonie pisze wiele mediów, a kiedy nie mają informacji, to je kreują. Po jakimś czasie "złapałem", co, jak i dlaczego tutaj funkcjonuje. Przestałem się przejmować - podkreślił kapitan reprezentacji Polski w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego Onet".
- Newsy wyssane z palca były, są i będą – Leo Messi też miał z tym problem. Nie miał siły z tym walczyć i prostować – odpuścił. Barcelona to jest największy klub i każdy chce o nim mówić. Skala absurdu momentami mnie przerastała, przestałem się przejmować, idę dalej - zapewnił.
W tym samym wywiadzie doświadczony napastnik zdradził, co udało mu się już zwiedzić w Barcelonie i jak musi się ubierać przy "wyjściu na miasto", by nie zostać osaczonym przez kibiców aktualnego mistrza Hiszpanii.
- Mieszkam 20 minut od centrum, zwiedziłem Sagrada Familię, pochodziłem po mieście - czapka, ciemne okulary, maseczka i można było iść (śmiech). Tu, gdzie żyję, mam więcej spokoju. Wychodzę na spacer z córkami, idę na plażę, na rower, odwożę je do szkoły, odbieram. W Castelldefels jestem traktowany jak swój, mieszkańcy się do mnie przyzwyczaili i nie są nachalni - podkreślił Lewandowski.
Czytaj także: Hiszpanie bronią Lewandowskiego. "Rzekomy brak zaangażowania"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie minęło nawet 20 sekund. Szalony początek meczu