Barcelona przegrała z Villarrealem 3:5, choć od 71. minuty prowadziła 3:2. I to spektakularnym powrocie z zaświatów, bo po godzinie gry przegrywała 0:2. Dumie Katalonii nie tylko nie udało się utrzymać prowadzenia, ale w doliczonym czasie gry straciła dwa gole i pożegnała się z trzema punktami.
Po końcowym gwizdku kibice skwitowali występ zespołu gwizdami, a w kierunku Xaviego fani wymachiwali białymi chusteczkami, co oznacza pragnienie zwolnienia szkoleniowca. Nic dziwnego. Barcelona po raz ostatni 5 goli w meczu ligowym u siebie straciła w 1963 roku. Fani Dumy Katalonii nie przywykli do takich upokorzeń.
- Jestem całkowicie zdruzgotany. To cios. W drugiej połowie graliśmy bardzo dobrze i zasługiwaliśmy na zwycięstwo, ale przegraliśmy. Musimy się pozbierać. To trudne do przetrawienia dla mnie jako trenera, ale zwłaszcza dla moich piłkarzy, którzy wyglądają na zdewastowanych. Muszę podnieść ich na duchu - stwierdził Xavi po spotkaniu cytowany przez sport.es.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne sceny tuż przed meczem. Trudno się nie wzruszyć
Po raz kolejny powtórzył, że Barcelona jest w budowie. To, jego zdaniem, tłumaczy fatalne błędy, które skutkowały kompromitującą porażką w sobotnim meczu. - Gdy mówię, że drużyna jest w budowie, to mówię właśnie o takich sytuacjach. To bardzo młodzi piłkarze, którzy dopiero się uczą. A nauka kosztuje.
I dodał: - Brakowało nam dojrzałości, kiedy traciliśmy piłkę. Kiedy strzeliliśmy na 3:2, wydawało się, że mecz się skończył, ale to tak nie działa. Kiedy odrabiasz tak straty, normalną rzeczą jest dobicie na 4:2, tymczasem daliśmy rywalowi drugie życie.
Po meczu Frenkie de Jong stwierdził, że Xavi nie jest winien porażki, tylko piłkarze. - Rozumiem, że Frenkie wziął winę na siebie, ale to ja jestem tym najbardziej odpowiedzialnym. Sytuacja w lidze robi się dla nas bardzo trudna i musimy to zmienić. Drużyna jest w trudnej sytuacji mentalnej, ale wychodziliśmy z gorszych jako klub - zapewnił Xavi.
Przy wyniku 3:3 trener Barcy miał pretensje do sędziów o niepodyktowanie rzutu karnego dla jego zespołu. 44-latek wprost do kamery krzyczał: "Wstyd!". Po meczu został zapytany o tę sytuację.
- Na końcu i tak to mnie ukarzą. Nie chcę kreować kolejnych kontrowersji. To nasze błędy zadecydowały o naszej porażce, ale takie sytuacje mają kluczowe znaczenie. Czwarty sędzia powiedział mi, że był rzut karny. Piłka trafiła piłkarza w łokieć. To widać na ujęciach - odpowiedział Xavi.