Latem ubiegłego roku Bartosz Białek został wypożyczony z Wolfsburga do KAS Eupen, występującego w najwyższej klasie rozgrywkowej w Belgii. Po udanym sezonie w Vitesse Arnhem (25 meczów, 5 goli) Polak miał nadzieję na pokazanie się w nowym otoczeniu, powrót do Bundesligi i walkę o pierwszy skład ekipy "Wilków".
Niestety, po sześciu miesiącach polski napastnik nie ma jeszcze na koncie nawet debiutu w barwach belgijskiej drużyny. W lipcu, podczas sparingu ze Stade Reims Białek doznał poważnej kontuzji kolana. Czekała go operacja i żmudna rehabilitacja.
Powrót do gry był planowany na koniec stycznia, jednak właśnie dotarły do niego fatalne informacje. Jak przekazała belgijska gazeta "Grenz-Echo", podczas rehabilitacji doszło do komplikacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: o Polaku wciąż pamiętają. Zapisał się w historii klubu
Dziennik przekazał, że Polaka czekają jeszcze dodatkowe dwa tygodnie przerwy. Trener drużyny Florian Kohfeldt, pytany o pojawienie się Białka na boisku, powiedział:
- Nie da się tego w ogóle przewidzieć. Byłoby niedbalstwem spekulować, że natychmiast nam pomoże - skomentował.
Przypomnijmy, że 22-latek wyjeżdżał z Polski z 2020 roku z opinią wielkiego talentu, VfL Wolfsburg zapłacił za niego aż pięć milionów euro. W pierwszym sezonie dość regularnie pojawiał się na boiskach Bundesligi (19 meczów, 2 gole), jednak wszystko zmieniło zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie.
Białek pauzował przez osiem miesięcy i następnie zdecydowano o wypożyczeniu go do Vitesse.
Transfer reprezentanta Polski. To już oficjalne
Argentyńczyk w kadrze Polski? Probierz już z nim rozmawiał