Reprezentant bił się w pierś po kolejnej kompromitacji. "Znowu daliśmy ciała"

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Przemysław Frankowski

- Sam nie wiem, skąd to się bierze. Bojaźń? Ciężko mi powiedzieć. Nie do zaakceptowania jest to, jak wyszliśmy na pierwszą połowę - mówił przybity Przemysław Frankowski po meczu Polska - Mołdawia (1:1).

Koszmar z Kiszyniowa powrócił. Może nie w pełnym wymiarze, bo jednak wtedy Polska przegrała z Mołdawią 2:3, a teraz zdobyła punkt z - jak się okazuje - zawsze groźnym 159. zespołem w rankingu FIFA.

Rozczarowanie w polskim zespole było bardzo duże.

- Nie ma co się dziwić. Przed meczem mieliśmy wszystko we własnych rękach, a znowu daliśmy ciała. Jest duże rozczarowanie, ale sami jesteśmy sobie winni - mówił Przemysław Frankowski przed kamerą Polsatu Sport.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: akcja-marzenie! Mbappe dostał brawa od kolegi

- Po pierwszej odprawie każdy wiedział, jaki trener Probierz ma pomysł na reprezentację. Taktycznie byliśmy dobrze przygotowani, graliśmy z szacunkiem do przeciwnika. Brakowało spokoju przy wykończeniu sytuacji, lepszego dogrania. Powinniśmy cieszyć się ze zwycięstwa, a wyszło jak wyszło - kontynuował Frankowski.

Wyszło tak, że Polska spadła na trzecie miejsce w grupie i nawet zwycięstwo z Czechami nie da biało-czerwonym bezpośredniego awansu na Euro 2024.

W składzie było wielu zawodników na co dzień występujących w Lidze Mistrzów, a po raz kolejny nie udało się przełożyć dobrej formy z klubu na reprezentację.

- Sam nie wiem, skąd to się bierze. Bojaźń? Ciężko mi powiedzieć. Nie do zaakceptowania jest to, jak wyszliśmy na pierwszą połowę. Brakowało w niej wszystkiego. Po przerwie wyglądało to dużo lepiej, ale chyba było już trochę za późno - dodał zawodnik RC Lens.

CZYTAJ TAKŻE:
Michał Probierz: Nie jestem cudotwórcą
Wszedł w buty Lewandowskiego. Zobacz gola Świderskiego po kapitalnej akcji [WIDEO]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty