Padła twierdza w Kopenhadze! Rezerwowi Bayernu zrobili różnicę

Getty Images / Rico Brouwer/Soccrates / Na zdjęciu: Mathys Tel strzela gola na 2:1 dla Bayernu w Kopenhadze
Getty Images / Rico Brouwer/Soccrates / Na zdjęciu: Mathys Tel strzela gola na 2:1 dla Bayernu w Kopenhadze

FC Kopenhaga sensacyjnie prowadziła z Bayernem Monachium, jednak ostatecznie to zespół z Bawarii sięgnął po komplet punktów na dawno niezdobytym Parken, wygrywając 2:1. O wyniku przesądziły indywidualności.

Nie był to dobry mecz w wykonaniu Bayernu Monachium. I to mówiąc bardzo delikatnie. Dużo było gry w poprzek boiska, mało do przodu. Harry Kane? Podobno grał, ale był kompletnie niewidoczny.

Jak to często w takich przypadkach bywa, decydowały indywidualności. Gol wyrównujący padł po świetnej akcji Jamala Musiali i precyzyjnym strzale z szesnastu metrów. Kamil Grabara długo nie miał nic do roboty, a w tej sytuacji raczej nie mógł nic zrobić.

2:1 dla Bayernu zrobiło się po nieco ponad kwadransie. Dalekie wybicie Svena Ulreicha, Kane wygrał walkę w powietrzu, zgrał piłkę do Thomasa Muellera, ten skorzystał z biernej postawy Valdemara Lunda i pognał w pole karne. Mógł strzelać, ale poczekał, podał do Mathysa Tela, a ten mocnym uderzeniem pokonał Grabarę. To okazało się decydujące.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kosmiczna sztuczka piłkarza z Niemiec! Jak on to zrobił?

To były dwa ciosy, które podłamały zespół z Kopenhagi. Zebrali się na odwagę dopiero w piątej minucie doliczonego czasu, gdy strzelał głową rezerwowy Jordan Larsson i tylko fenomenalna interwencja Ulreicha na linii uchroniła Bayern przed stratą gola. Cóż to była za okazja.

Twierdza w Kopenhadze padła. To pierwsza przegrana tej drużyny w Lidze Mistrzów na własnym boisku od 2013 roku i wizyty Realu Madryt na Parken.

A przecież to gospodarze jako pierwsi strzelili gola. Lukas Lerager uderzył po koźle i Ulreich nawet nie zdążył zareagować. Muszą żałować, że nie zdobyli choćby punktu, bo Bayern był tego wieczora zdecydowanie do ugryzienia.

Bawarczycy mieli inicjatywę, ale wyglądało to jak bicie głową w mur. Większość akcji kończyła się na dwudziestym metrze, podania były w poprzek, a nie do przodu. Do tego sporo błędnych decyzji w rozegraniu. Źle wyglądał Bayern i trudno powiedzieć, by zasłużył na wygraną, ale jakość wzięła górę.

FC Kopenhaga - Bayern Monachium 1:2 (0:0)
1:0 Lukas Lerager 56'
1:1 Jamal Musiala 67'
1:2 Mathys Tel 83'

Składy:

FC Kopenhaga: Kamil Grabara - Peter Ankersen, Kevin Diks (78' Valdemar Lund), Denis Vavro, Birger Meling - Lukas Lerager, Rasmus Falk, Diogo Goncalves (85' Orri Oskarsson) - Mohamed Elyounoussi (85' Jordan Larsson), Viktor Claesson, Elias Achouri (65' Roony Bardghji).

Bayern: Sven Ulreich - Noussair Mazraoui, Dayot Upamecano, Kim Min-jae, Alphonso Davies - Leroy Sane (77' Mathys Tel), Konrad Laimer (77' Thomas Mueller), Joshua Kimmich, Jamal Musiala (77' Leon Goretzka), Kingsley Coman (87' Eric Maxim Choupo-Moting) - Harry Kane.

Żółte kartki: Meling, Lerager, Vavro (FC Kopenhaga) oraz Musiala (Bayern).

Sędzia: Orel Grinfeeld (Izrael).

CZYTAJ TAKŻE:
Idealna kontra nie istnieje? To zobacz ten rajd w Lidze Mistrzów [WIDEO]
Lewandowski i spółka polecieli na mecz Ligi Mistrzów. Jeden szczegół przyciąga uwagę

Źródło artykułu: WP SportoweFakty