Od początku sezonu FC Barcelona ma mniejsze lub większe problemy z kreowaniem sytuacji. Bywają mecze, w których drużyna dużo tworzy, ale są też takie, w których okazje bramkowe są niesamowitą rzadkością. Do tego drugiego grona zapiszemy rywalizację z Osasuną Pampeluna.
Barca dobrze zaczęła, mogła zdobyć bramkę, ale potem miała ogromne problemy ze sforsowaniem linii defensywnej rywala. Oczywiście w takich sytuacjach z pomocą mogą przyjść stałe fragmenty gry.
Tak się stało w końcówce pierwszej połowy starcia rozgrywanego na El Sadar. W doliczonym czasie piłkę z rzutu rożnego w pole karne wrzucił Ilkay Gundogan, a tam najlepiej odnalazł się Jules Kounde. Francuz uderzył głową i futbolówka po chwili zatrzepotała w siatce.
Przez chwilę były jeszcze wątpliwości, czy obrońca Barcy nie faulował skaczącego do piłki rywala, ale ostatecznie sędziowie uznali, że w tamtej sytuacji wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Zatem dzięki trafieniu last minute Blaugrana prowadziła 1:0.
Ten gol był w pewnym sensie zbawienny, bo wyjazdowe mecze z Osasuną bardzo często są ogromną męczarnią dla Barcelony. W poprzednim sezonie to właśnie tam czerwoną kartkę obejrzał Robert Lewandowski, a jego koledzy grając w osłabieniu wygrali 2:1.
Czytaj też:
Duże zmiany na szczycie, zobacz tabelę
Szaleństwo w szlagierze Premier League!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć