Jacek Zieliński (trener Lecha): Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że czeka nas ciężkie spotkanie, gdyż gdański teren jest bardzo ciężki. Lechia potrafi u siebie grać i sobie dobrze radzi. Nawet w meczu z Wisłą to nie wyglądało tak, że Lechia była stroną odstającą. Liczyliśmy się z tym, że będzie ciężko i rzeczywiście tak było. Szkoda, że w końcówce zafundowaliśmy sobie taki horror. Nie ukrywam, że można byłoby różnie mówić o tym meczu, ale gdybyśmy trafili w końcówce, to też mogłoby być różnie. Z drugiej strony Lechia też miała swoją sytuację w ostatniej minucie. Ja nigdy nie jestem zadowolony z remisu, bo taką mam naturę, ale tym razem przyjmuję remis z bardzo wielkim szacunkiem. Dlaczego z Lechią zagraliśmy gorzej, niż z Wisłą? Zastanawiam się nad tym, bo kolejny raz się to wydarzyło. Prawda jest taka, że nie zagraliśmy z taką agresją i determinacją w niektórych sektorach boiska, jak w meczu z Wisłą. Prawda jest też taka, że Lechia była zdecydowanie bardziej zdeterminowana, niż Wisła tydzień temu. Liczyłem się z tym, że będzie tu bardzo ciężko, bo Lechia zagra bardzo agresywnie, ale my mieliśmy odpracować się tym samym, a nie zawsze się to udawało. Mimo to sytuacje były, więc szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Jeśli chodzi o nasz występ, to nie ma się czym chwalić. Szkoda, ze Djurdjevic tak się zagrzał, ale to się stało w ferworze walki. W przeciągu paru minut trzykrotnie faulował też Rogalski, ale sędzia mu tylko pogroził palcem. Jeśli jest on konsekwentny, to powinien jemu też dać czerwoną kartkę. Dziwię się postępowaniu sędziów, bo brakuje im tej konsekwencji. Tu minęło parę minut. Przerwał naszą szybką kontrę, a w przepisach jest to zawsze żółta kartka. Nie wypaczyło to wyniku meczu, ale jak sędziowie mają być konsekwentni, to niech będą konsekwentni w obie strony. Z Ivanem Djurdjeviciem oczywiście porozmawiamy, bo w przyszłości może się to skończyć źle i może nas spotkać sroga kara.
Tomasz Kafarski (trener Lechii): Żal mi jednej rzeczy - tego, że osiągając kolosalną przewagę w środku w drugiej połowie, nie potrafiliśmy doprowadzić do jeszcze większej sytuacji dogodnych sytuacji, jakie miały miejsce. Zabrakło zimnej krwi i wyrachowania. Nie jestem zadowolony z wyniku, ale najśmieszniejsze byłoby to, gdybyśmy ten mecz przegrali, mając w drugiej linii taką przewagę, jaką mieliśmy. Uważam, że straciliśmy dwa punkty, jednak ten jeden punkt na koniec w tabeli będzie cenny. Jeśli chodzi o ustawienie na dzisiejszy mecz, to było ewidentnie ustawienie pod Lecha. Drużyna pokazała jednak, że systemem bardzo ofensywnym można grać z bardzo dobrym przeciwnikiem. Radziliśmy sobie w środku pola, mając trzech zawodników. Jest warte rozważenia podobne ustawienie w kolejnych meczach.
Marcin Kaczmarek (Lechia): Na pewno mogło być lepiej. W pierwszej połowie mieliśmy dwie dogodne sytuacje strzeleckie, natomiast w drugiej mieliśmy dużą przewagę w środku pola i powinniśmy lepiej sobie je przygotować, rozegrać spokojnie piłkę. Nie udało się, punkt też jest bardzo ważny. W tej sytuacji na pewno byłem faulowany, gdyż byłem obrócony tyłem. Miałem piłkę na głowie i chciałem ją wybić. Czułem, że mam ręce Sławka na plecach i wytrącił mnie on z równowagi. Zobaczymy jak to będzie wyglądało w telewizji, ja jednak myślę, że był faul. Sytuacja w linii obrony zmusiła mnie do gry w lewej obronie. Na tej pozycji grałem kilka sparingów. Swoje zadanie jednak wykonałem. Czy czuję się na tej pozycji lepiej? Ciężko powiedzieć. Jest to ta sama strona, ale troszeczkę zadań jest na obronie. W pomocy jest łatwiej. Gram w końcu na niej tyle lat. Teraz też było jednak nieźle.