Dla ekipy z Trójmiasta sam awans do finału to najlepsze osiągnięcie w jej historii. AP Orlen Gdańsk istnieje od 2014 roku. Początkowo zespół grał pod szyldem Akademii Lechii Gdańsk, a od roku 2019 funkcjonuje jako samodzielny klub. W roku 2020 awansował do Orlen Ekstraligi. W pierwszym sezonie w elicie zajął dziewiąte miejsce, a w następnym był ósmy. Rezultat ten powtórzył w świeżo zakończonych rozgrywkach.
Na drodze do finału piłkarki z Gdańska pokonały kolejno Pragę Warszawa (12:1), Unię Opole (16:0), Respekt Myślenice (4:0), Juna-Trans Stare Oborzyska (6:0) oraz AZS UJ Kraków (1:0). Dla wszystkich zawodniczek sobotni mecz finałowy będzie największym przeżyciem w dotychczasowej karierze.
- To niesamowite uczucie brać udział w tak ważnym wydarzeniu. Jesteśmy mega podekscytowane i mam nadzieję, że to przerodzi się w ogromną motywację oraz determinację na boisku. Tego życzę sobie i całemu zespołowi - mówiła obrończyni AP Orlen Gdańsk Jagoda Szewczuk cytowana przez klubowe media społecznościowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny strzał w Ameryce Południowej. Prawdziwe "golazo"!
Z kolei TME SMS Łódź w finale Orlen Pucharu Polski zagra po raz drugi w historii. Dwa lata temu ich marzenia o końcowym triumfie rozwiały piłkarki Czarnych Antrans Sosnowiec, które na stadionie Polonii w Warszawie pokonały je 1:0. Z kolei przed rokiem piłkarki Marka Chojnackiego przegrały pechowo w półfinale ze Śląskiem Wrocław 0:1 i do finału nie awansowały. To w połączeniu z "tylko" trzecim miejscem w Orlen Ekstralidze, sprawia, że łodzianki są niezwykle zdeterminowane, by zdobyć krajowe trofeum.
- Liczymy, że odkupimy winy za to, co działo się rok i dwa lata temu. Wtedy zabrakło nam szczęścia, choć my się nim nie kierujemy. Papier lubi kłamać. To, że personalnie mamy lepsze zawodniczki, nie znaczy, że gdańszczanki wyjdą i będą dawać się kopać. My musimy zagrać to, co potrafimy najlepiej, a do tego potrzebna jest zespołowość - zapowiada bramkarka TME SMS-u, Oliwia Szperkowska.
Zespół z Łodzi na drodze do tegorocznego finału wyeliminował kolejno: SWD Wodzisław Śląski (10:0), Medyka Polomarket Konin (6:0), Czarnych Antrans Sosnowiec (1:0), Śląsk Wrocław (1:0) oraz Pogoń Szczecin (5:1). W rozgrywkach ligowych dwukrotnie pokonał AP Orlen Gdańsk - u siebie 2:0, zaś na wyjeździe 3:0.
- Jako trener wraz z większością zawodniczek, z którymi pracuję, osiągnęliśmy już właściwie wszystko - najpierw srebrny, potem złoty, a teraz brązowy medal Mistrzostw Polski. Zagraliśmy też w Lidze Mistrzyń. Brakuje nam właściwie tylko Pucharu Polski. Jestem na tyle doświadczonym szkoleniowcem i widziałem w piłce tak wiele, że mam świadomość, że jesteśmy faworytem, ale musimy to udowodnić na boisku. W piłce trzeba być skutecznym, jeśli chodzi o kreowanie sytuacji i wykorzystywanie ich, a przy tym nie można popełniać błędów - zaznacza Marek Chojnacki.
- Zdecydowanym faworytem jest oczywiście TME SMS Łódź - z racji doświadczenia, jakości, liczby reprezentantek, ale i podrażnionych ambicji. Papier to jednak jedno, a finał to dyspozycja dnia. Nie stawiamy się na straconej pozycji. My możemy, one muszą. Tu może wydarzyć się wszystko, a dla nas będzie to historyczny mecz, bo w ponad dziesięcioletniej historii klubu nie zaszliśmy tak daleko. Mamy pomysł na te zawody. Niech wygra lepszy - zapowiada z kolei Tomasz Borkowski, szkoleniowiec gdańszczanek.
Do zgarnięcia jest nie tylko samo trofeum, ale również solidna premia finansowa. Zwycięzca Orlen Pucharu Polski otrzyma 400 tysięcy złotych nagrody od PZPN. Co ciekawe, to o 100 tys. PLN więcej niż za zwycięstwo w rozgrywkach Orlen Ekstraligi. Z kolei drużyna, która przegra finał PP, otrzyma 100 tysięcy złotych.
Mecz finałowy AP Orlen Gdańsk - TME SMS Łódź odbędzie się na Stadionie MOSiR w Radomiu. Początek o godzinie 16:30. Transmisja w TVP Sport.
Czytaj także: Ranking FIFA kobiet: złe wieści dla Polek