Od kilku tygodni jest jasne, że FC Barcelona chce powrotu Lionela Messiego. W wywiadzie po meczu z Espanyolem Barcelona, który przypieczętował zdobycie mistrzostwa Hiszpanii, prezes klubu, Joan Laporta, powiedział wprost, że zrobi wszystko, aby Argentyńczyk ponownie przywdział bordowo-granatową koszulkę.
Dlatego też obecnie klub prężnie działa w tym kierunku. Niedawno nawet wysłał La Lidze plan finansowy na przeprowadzanie transferów podczas zbliżającego się okna transferowego i teraz czeka na odpowiedź. Ta jednak miała być już kilka dni temu, a obecnie wiele wskazuje na to, że trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość, bo werdykt ma zapaść na początku czerwca.
Właśnie oczekiwanie ma być nie na rękę Messiemu, który chciałby jak najszybciej wyjaśnić sprawę swojej przyszłości. W pewnym momencie w mediach pojawiły się nawet doniesienia, że Argentyńczyk z tego powodu wykluczył Barcę z grona swoich potencjalnych kierunków, ale teraz nastroje są uspokajane.
ZOBACZ WIDEO:Co za sceny w Niemczech. "Totalna kompromitacja"
Z informacji podanych przez Matteo Moretto z portalu Relevo wynika, że kapitan reprezentacji Argentyny dał Barcelonie 10 dni na przekazanie mu ostatecznej informacji dotyczącej tego, czy jego powrót będzie możliwy. Wydaje się, że jest to wystarczająca ilość czasu, aby liga zaakceptowała plan finansowy i dała zielone światło na działania na rynku transferowym.
To pierwszy warunek, a drugim jest kwestia numeru na koszulce. Według dziennikarza, w przypadku powrotu, Argentyńczyk chciałby ponownie występować z "10" na plecach. Obecnie nosi ją Ansu Fati, ale ciężko sobie wyobrazić, by Hiszpan mógł zablokować przejęcie numeru przez Messiego.
Podobną sytuację w przypadku numeru oglądaliśmy rok temu, gdy do Katalonii trafiał Robert Lewandowski. Wtedy z "9" występował Memphis Depay i polski napastnik musiał wynegocjować z Holendrem przejęcie od niego tego numeru.
Czytaj też:
Tak Barca chce przekonać gwiazdę
Trzaskowski zaskoczył króla Hiszpanii