Na pewno nie tak wyobrażali sobie ten wieczór kibice Cracovii. Mimo iż trener Jacek Zieliński przestrzegał, że jest to tzw. mecz-pułapka, to jednak Cracovia była zdecydowanym faworytem w starciu z najgorszą drużyną w lidze. Remis 1:1 jest z perspektywy gospodarzy sporym rozczarowaniem, choć mogło być jeszcze gorzej, bo do przerwy to Miedź Legnica była na prowadzeniu.
Goście mieli nóż na gardle. Musieli wygrać, jeśli nie chcieli być zdegradowani do Fortuna I ligi już po 30. kolejce. Do przerwy ich plan się sprawdzał. W doliczonym czasie Maxime Dominguez popisał się znakomitym prostopadłym podaniem, a swojego premierowego gola w PKO Ekstraklasie strzelił osiemnastoletni Dawid Drachal.
Sam mecz... cóż, nie porwał, a na pewno nie w pierwszej połowie. Cracovia była po dwóch zwycięstwach z rzędu i wydawało się, że przeciwko Miedzi dołoży trzecią wygraną, natomiast boisko kolejny raz zweryfikowało plany. Gospodarze od początku nie byli w stanie przebić się przez defensywę ekipy z Dolnego Śląska. Musieli uciekać się do strzałów z dystansu, które były w porę blokowane. Miedź nastawiła się na kontry od samego początku. Długo nie było z tego konkretów, jednak w ostatniej akcji pierwszej połowy przyjezdni znaleźli drogę do bramki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zaryzykował i się udało! Cudowny gol w Niemczech
Obraz gry zmienił się dopiero po przerwie, choć nie od razu. Pierwsze minuty były dość senne. Dość powiedzieć, że fragmentami to Miedź sprawiała lepsze wrażenie. Goście mieli też wyborną okazję, by podwyższyć prowadzenie, ale w sytuacji sam na sam z Karolem Niemczyckim koszmarnie pomylił się Angelo Henriquez. To być może podziałało mobilizująco na gospodarzy. Sprawy w swoje ręce wziął rezerwowy Jewhen Konoplanka, przeprowadził kilkudziesięciometrowy rajd i na raty z bliska pokonał Mateusza Abramowicza. Parę minut później "Pasy" miały jeszcze okazję do zdobycia kolejnej bramki, lecz tym razem Abramowicz spisał się znakomicie i obronił bardzo mocne uderzenie głową Virgila Ghity i odbił piłkę na poprzeczkę.
Po golu wyrównującym na boisku była już tylko jedna drużyna. Cracovia chciała za wszelką cenę trafić po raz drugi, sporo było strzałów zza pola karnego, ale po żadnym z nich piłka nie wpadła do siatki. Goście raz mogli wyjść na prowadzenie, natomiast fatalne pudło zanotował Koldo Obieta. Niemniej, taki wynik oznacza, że poznaliśmy pierwszego spadkowicza w tym sezonie.
Cracovia - Miedź Legnica 1:1 (0:1)
0:1 Dawid Drachal 45+1'
1:1 Jewhen Konoplanka 69'
Składy:
Cracovia: Karol Niemczycki - Otar Kakabadze, Arttu Hoskonen, Jakub Jugas, Virgil Ghita, Paweł Jaroszyński - Takuto Oshima, Karol Knap (46' Jani Atanasov), Michał Rakoczy (67' Patryk Makuch) - Mateusz Bochnak (46' Jewhen Konoplanka), Benjamin Kallman (80' Jakub Myszor).
Miedź: Mateusz Abramowicz - Levent Guelen, Nemanja Mijusković, Andrzej Niewulis, Jurich Carolina - Dawid Drachal (83' Michael Kostka), Maxime Dominguez, Kamil Drygas (77' Damian Tront), Chuca, Dimityr Wełkowski - Angelo Henriquez (78' Koldo Obieta).
Żółte kartki: Rakoczy (Cracovia) oraz Niewulis, Dominguez, Tront (Miedź).
Sędzia: Marcin Kochanek (Opole).
CZYTAJ TAKŻE:
"Mówi nieprawdę". Mateusz Borek ostro o słowach Fernando Santosa
Energia Lecha Poznań wygasła. Trener wyjaśnia dlaczego