Brutalne zakończenie pięknej przygody. "Lech nie może zagrać z myślą, że już odpadł"

PAP / Adam Ciereszko / Na zdjęciu: Bartosz Bosacki.
PAP / Adam Ciereszko / Na zdjęciu: Bartosz Bosacki.

- To doświadczenie, którego polskie zespoły wcześniej nie miały - mówi były reprezentant Polski Bartosz Bosacki. Lech Poznań w pierwszym meczu przegrał z Fiorentiną 1:4, a w rewanżu będzie chciał godnie pożegnać się z rozgrywkami.

Powoli dobiega końca piękna przygoda Lecha Poznań z europejskimi pucharami. I kończy się dość brutalnie, bo choć jest to piłka nożna i teoretycznie wszystko jest możliwe, to jednak Kolejorz stoi przed piekielnie trudnym zadaniem. Po przegranej z Fiorentiną 1:4 na własnym boisku teraz rywalizacja przenosi się na Artemio Franchi.

- Na podsumowania przyjdzie czas po meczu. Niewątpliwie Lech osiągnął coś fajnego i nie powiedziałbym, że jest to brutalne zakończenie, bo w sporcie ktoś musi przegrać. Uważam, że Lech nie został zmiażdżony, a bramki stracił po błędach, które nie powinny się zdarzyć i trzeba sobie to otwarcie powiedzieć. Oczywiście trzeba docenić jakość Fiorentiny. Z takim rywalem nie można pozwolić sobie na takie pomyłki - mówi Bartosz Bosacki w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Zastanawiam się w jakim składzie Lech wyjdzie na rewanż. Czy trener odpuści i będzie myślał już o ligowym meczu z Radomiakiem czy jednak doceni kibiców, którzy pojadą do Florencji i wystawi najmocniejszy skład. Lech nie może zagrać w rewanżu z myślą, że już odpadł. Musi powalczyć, niezależnie od wyniku - podkreśla były reprezentant Polski i były zawodnik Lecha.

ZOBACZ WIDEO: Kryzys Lewandowskiego, Lech w Lidze Konferencji i Salamon na dopingu - Z Pierwszej Piłki #35

Rewanż wydaje się formalnością. Niemniej, doświadczenie zdobyte w europejskich pucharach na pewno zaprocentuje w kolejnych sezonach. - To doświadczenie, którego polskie zespoły wcześniej nie miały. I nawet jeśli czysto sportowo dorównywaliśmy przeciwnikom, to brak doświadczenia powodował, że nie byliśmy w stanie pewnego poziomu przeskoczyć - powiedział Bosacki.

W przypadku Lecha bardzo ważna będzie ciągłość, a więc gra w pucharach również w następnych sezonach. Tak, by tegoroczna przygoda nie była jedynie epizodem, a czymś bardziej trwałym. - Nawet nie chcę sobie wyobrażać scenariusza, w którym Lecha w przyszłym roku zabrakłoby w pucharach, ale i taką opcję trzeba brać pod uwagę - mówi Bosacki.

Po sezonie przyjdzie czas ocen, również trenera Johna van den Broma. Początki w pracy miał trudne. Lech odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów, fatalnie wystartował w lidze, później odpadł też z Pucharu Polski, ale wszystko rekompensuje przygoda w Lidze Konferencji Europy.

- Kibice i dziennikarze już zwalniali van den Broma, ale tak to już jest w piłce. To się dobrze sprzedaje. Nie spodziewam się żadnych nerwowych ruchów. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że odpadnięcie Lecha w ćwierćfinale nie jest żadną tragedią. Gdyby Lech nie awansował do pucharów w kolejnym sezonie, to myślę, że te głosy o zwolnieniu trenera wrócą. W mojej ocenie mimo wszystko dalej powinien być trenerem. Mam świadomość, że potrzeba czasu, by zbudować dobry zespół. Kilka rzeczy pewnie bym zmienił, w kilku bym postąpił inaczej, ale patrząc całościowo, w miarę podoba mi się styl prowadzenia przez niego zespołu - stwierdził Bosacki.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

CZYTAJ TAKŻE:
Fiorentina osłabiona przed rewanżem z Lechem. Trener mówi o maksymalnej koncentracji
Oczekiwanie we Wrocławiu. Dwóch kandydatów do zastąpienia Djurdjevicia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty