Jeżeli coś mówi się lub pisze o piłkarskiej reprezentacji Polski, to częściowo - mniej lub bardziej - zawsze jest to powiązane z Robertem Lewandowskim. Kapitanem i największą gwiazdą tego zespołu.
Nie inaczej było w sprawie spotkania kadrowiczów z Mateuszem Morawieckim przed wylotem na mundial w Katarze, gdzie pojawił się wątek premii. Od momentu, w którym to ujawniono, minęło sporo czasu, a w mediach pojawiło się mnóstwo różnych informacji.
Sam Lewandowski również zabierał kilkukrotnie głos w tej sprawie, aż w końcu wyszedł na konferencję podczas ostatniego zgrupowania.
- Chcę przeprosić kibiców, że jako kapitan nie powstrzymałem we właściwym momencie wydarzeń, które przeobraziły się w "aferę premiową" podczas mundialu w Katarze - mówił Lewandowski przed meczem el. Euro 2024 z Czechami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Niecodzienne ogłoszenie szczęśliwej nowiny
- Mieliśmy kilka okazji, żeby przerwać ten temat. Można to było inaczej załatwić, ale tak się nie stało. Zapłaciliśmy za to dużą cenę. Przeżyliśmy w Katarze świetne chwile, ale w sprawie premii nie zrobiliśmy wszystkiego, jak potrzeba - dodał.
"To ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski to największy kryzys wizerunkowy Lewandowskiego, jaki pamiętasz?" - zapytał dziennikarz "Przeglądu Sportowego Onet" jego byłego agenta Cezarego Kucharskiego.
- Dla mnie temat premii i te jego konfabulacje to typowe zachowanie Lewandowskiego, z którymi wielokrotnie się zderzałem - odpowiedział. Szybko pamięcią wrócił do przeszłości i innej afery w kadrze. O co chodziło? - Lewandowski nie chciał wziąć udziału w reklamie Orange dla PZPN. Puszczono przekaz, że nie chce wystąpić, bo jest chciwy - rzucił.
- Lewandowski dostał informacje, że stoi za tym Janusz Basałaj. Zrobiła się nagonka do tego stopnia, że chciał rezygnować z gry w kadrze - wyjawił.
Lewandowski był zły jednak nie tylko na Basałaja, ale i Zbigniewa Bońka. Powód? W reklamie PZPN chciał wykorzystać wizerunek tylko trzech piłkarzy. Obok "Lewego" byli to Wojciech Szczęsny i Jakub Błaszczykowski.
Padła więc z ich strony propozycja, że albo grają w reklamie wszyscy, albo oni chcą dla siebie dodatkowego wynagrodzenia. - Uważaliśmy, że to jest w sumie zasadne, ale trzeba rozmawiać. To nie było uregulowane - przyznał Kucharski.
- Lewandowski rzeczywiście miał później pretensje do Bońka i Basałaja. PZPN popełnił błąd, że dogadywał się z nim bezpośrednio. Znam sposób jego negocjowania, on nie potrafi tego robić - zakończył wątek.
Zobacz także:
"Runęło". Robert Lewandowski w ogniu krytyki
Awantura na treningu Juventusu. Szczęsny poszkodowany