Homoseksualizm w polskiej piłce. "Żal go, bo musi się kryć"

Getty Images / Na zdjęciu: Jakub Jankto (po prawej) podczas meczu Polska - Czechy
Getty Images / Na zdjęciu: Jakub Jankto (po prawej) podczas meczu Polska - Czechy

- Gdy chciano nas obrazić, trybuny krzyczały "pedał" - wspomina Michał Listkiewicz. - Zawodnicy mogą się bać reakcji kibiców - mówi Jakub Rzeźniczak. O temacie homoseksualistów w polskiej piłce jeszcze nie rozmawia się głośno.

Po tym, gdy czeski piłkarz Jakub Jankto ogłosił, że jest homoseksualistą, sprawdziliśmy, czy polska piłka jest gotowa na tzw. "coming out". Zwłaszcza że na wyznanie Jankto nie zareagował publicznie nikt z PZPN, ani z polskich klubów, nie mówiąc już o zawodnikach. Jankto dostał natomiast wsparcie od wielu europejskich drużyn, między innymi Barcelony, Juventusu, Arsenalu. Także od UEFA czy gwiazdy PSG - Neymara.

Były prezes PZPN Michał Listkiewicz, który przez kilka lat pracował w Czechach jako szef tamtejszych sędziów, tak to ocenia: - Wyznanie Jankto nie było tam jakimś szokiem - tłumaczy. - W Czechach jest znacznie większa niż u nas świadomość i tolerancja obyczajowa. Nikt się specjalnie nie ekscytuje, kto z kim sypia. U nas sportowcy są często traktowani jak ludzie z wieży z kości słoniowej. W Czechach zlewają się z całością społeczeństwa, sport jest mniej odizolowany od reszty - porównuje.

Zmiany w piłkarskiej szatni

Listkiewicz mówi o przełomie. - W branży literackiej lub w show-biznesie mówienie o odmiennej orientacji jest rzeczą normalną. Sport, a zwłaszcza piłka, jest "schowana", hermetyczna. Szacunek dla Jankty, że się na to odważył - komentuje Listkiewicz.

ZOBACZ WIDEO: Powrót do Ekstraklasy? "Kilka klubów odetchnęło z ulgą"

Jakub Jankto jest 45-krotnym reprezentantem Czech. Rozegrał pięć sezonów w lidze włoskiej (Serie A) i sezon w hiszpańskiej La Liga. Obecnie występuje na wypożyczeniu w Sparcie Praga. Jest pierwszym tak znanym powszechnie zawodnikiem, który zdecydował się na "coming out" będąc jeszcze czynnym piłkarzem. Być może zostanie powołany na najbliższy mecz w ramach eliminacji mistrzostw Europy z Polską - w Pradze 24 marca.

Tomas Petrasek zna Jankte ze zgrupowań reprezentacji Czech. Piłkarz Rakowa Częstochowa z dużym zrozumieniem wypowiada się na temat decyzji kolegi.

- Mam nadzieję, że to wyznanie mu pomogło. Jeżeli Jakub będzie się czuł swobodniej, jeżeli będzie żył tak, jak chce on, a nie ktoś inny, to bardzo się z tego cieszę - komentuje Petrasek.

- Ja oceniam ludzi po tym, jakie mają wartości, charakter, jak traktują swoją rodzinę i dzieci. Kolor skóry, wyznanie czy orientacja seksualna nie mają dla mnie znaczenia - dodaje zawodnik.

Jak obraza, to "pedał"

Być może myślenie piłkarzy zmieniło się, ale to nie takie oczywiste. Jeszcze kilka lat temu niektórzy zawodnicy mówili pod nazwiskiem wprost, że nie widzieliby miejsca dla "geja w szatni".

- Wydaje mi się, że nie przeszedłby w środowisku piłkarskim - odpowiadał Konrad Wrzesiński z Zagłębia Sosnowiec w kwestionariuszach dla portalu "Weszło (2018 r.). - Raczej nie ma szans - twierdził Rafał Wolsztyński, wtedy gracz Górnika Zabrze (2018 r.). - W mojej szatni, mam nadzieję, że takiego nie będzie - to z kolei słowa Mateusza Możdżenia (2013 r.), obecnie zawodnika Legii II.

Znany szkoleniowiec Leszek Ojrzyński zauważa, że homoseksualista w świecie piłki to nic nowego. - Trener dużo wie, kierownik zespołu praktycznie o wszystkim jest poinformowany. Zawodnicy też siebie znają. Kto w tym siedzi, ten wie, że ma to miejsce, też w naszej profesji - tłumaczy. - Jest to akceptowalne. Może media są mniej poinformowane, bo rozgłos nie jest potrzebny. Czasem ktoś obawia się reakcji, dlatego inni nie rozpowiadają. Nie wszystkie rzeczy mogą ujrzeć światło dzienne - opowiada trener, który pracuje w zawodzie od ponad dwudziestu lat.

Listkiewicz zwraca uwagę na inny problem. - W Polsce najtrudniejsze jest środowisko kibicowskie - twierdzi. - Nie widzę problemu z kolegami z drużyny, przełożonymi czy trenerami. Ale część kibiców jest, jaka jest. Okrzyki homofobiczne często padają. Przynajmniej ja tego doświadczałem, będąc sędzią. Gdy chciano nas obrazić, trybuny krzyczały "pedał". Pod tym względem bliżej nam do wschodu - mówi Listkiewicz, były sędzia międzynarodowy i prezes PZPN.

Gotowi na "coming out"

Znany piłkarz ekstraklasy Jakub Rzeźniczak się z tym zgadza. - Zawodnicy mogą się bać reakcji kibiców - mówi. Ale dodaje, że homoseksualiści w piłce nie powinni być już tematem tabu. - W starych czasach byłoby o coś takiego dużo trudniej. Powiem szczerze, że co do dwóch kolegów miałem podejrzenia, ale skoro nie mówili, to nie pytałem. W sumie do tej pory nie wiem, czy miałem rację - porównuje.

- Myślę, że polska piłka jest gotowa na "coming out" - przekonuje Rzeźniczak. - Widząc, kto gra teraz w naszej ekstraklasie mogę powiedzieć, że większość zawodników to świadomi ludzie, którzy zrozumieliby sytuację. Na pewno pojawiłyby się jakieś obiekcje, co też należy uszanować. Każdy ma inne poglądy i prawo do własnego zdania. Ważne, by wyrażać je w sposób kulturalny i ludzki. Nie siłą i wyzwiskami - twierdzi zawodnik Wisły Płock.

A co z żartami i funkcjonowaniem w drużynie? - Typowa "szyderka" śmieszy raczej wszystkich, łącznie z osobą, w którą jest wymierzona - odpowiada Rzeźniczak. Czy wspólny prysznic sprawiałby dyskomfort? - Jesteśmy dorosłymi ludźmi i nie żyjemy w średniowieczu - przekonuje obrońca, który ma na koncie ponad 360 meczów w ekstraklasie.

"Szkoda, że musi się kryć"

Listkiewicz postawę Jankto nazywa skruszeniem muru. - Wiele osób orientacji homoseksualnej odetchnęło, trochę to spuściło ciśnienie. Inni zawodnicy mogą pomyśleć: "Skoro powiedział to gracz o dużym nazwisku, ja też mogę - podaje przykład Listkiewicz.

W środowisku sędziowskim Holender Danny Makkelie aktywnie broni praw osób o innej orientacji w sporcie, sam też jest homoseksualistą i mówi o tym otwarcie. Na czas mistrzostw świata w Katarze musiał jednak wyciszyć swoją działalność ze względu na panujące tam obyczaje.

- Znam też kilka osób, które nie mówiły o tym głośno - ze swojego pokolenia, trochę młodszych kolegów. Pewne i wśród obecnych sędziów by się kilku znalazło - Listkiewicz mówi o polskich realiach. - Jeżeli chodzi o zawodników, to zazwyczaj spotykałem się z komentarzem: "Fajny chłopak, ale żal go, bo musi się kryć" - opowiada.

Efekt domina?

- Przecież nikt nikogo nie zabił, nie można ludzi piętnować z tego powodu - wtrąca Leszek Ojrzyński. - Myślę, że jako społeczeństwo jesteśmy gotowi na podobne wyznanie ze strony polskiego zawodnika - twierdzi. - Na trybunach też są coraz mądrzejsi ludzie - uważa były trener m.in. Korony, Arki, Górnika czy Podbeskidzia.

- To przełom. Myślę, że czeka nas teraz efekt domina. Może nie wszyscy zdecydują się mówić, ale na pewno pojawi się więcej takich przypadków - dodaje Michał Listkiewicz.

Odważył się na coming out. Tak nagrodzili go Hiszpanie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty